Bugatti La Finale oddaje idealnie cały sens budowania szybkich, drogich i ekskluzywnych samochodów z napędem spalinowym, czyli epoki, która się kończy
Zapewne za każdym razem, kiedy tylko o uszy obije wam się nazwa marki Bugatti, tak niemal na pewno macie przed oczyma Jeden z kilku ociekających luksusem samochodów z przepotężnymi silnikami spalinowymi, nieraz o ogromnych pojemnościach. I nie ma się czego dziwić, ponieważ ta marka zdążyła nas do tego przyzwyczaić. Czy mówimy tutaj o obecnych jednostkach W16 quad-turbo o pojemności 8 litrów która zasila każdy produkcyjny egzemplarz od czasów przejęcia firmy przez koncern VAG, czy o znanego z modelu EB110 silnika V12 wspomaganego również przez 4 turbosprężarki, czy o samochodach z za życia Ettore, do których między innymi zalicza się limitowany do jedynie 7 egzemplarzy Bugatti Type 41 znany bardziej jako „The Royale”, które pochwalić się mogło rzędową ósemką o pojemności aż 12,7l, i to końcem lat 20 ubiegłego wieku.
Niestety jednak czy tego chcemy czy nie, z roku na rok silniki spalinowe coraz szybciej zbliżają się do zostania jedynie reliktem przyszłości. Coraz liczniejsze grono producentów inwestuje coraz to większe sumy na rozwój napędów elektrycznych. I choć dzięki technologii Freevalve zastosowanej w modelu Gemera istnieje szansa na przedłużenie żywota samochodów spalinowych, tak niestety wciąż pozostaje to raczej utrzymywanie konającego dłużej przy aparaturze, a prędzej czy później każdy większy gracz zmuszony zostanie do rezygnacji z tego rodzaju napędu.
Przed takim scenariuszem nie uda się niestety uciec również producentom sportowych czy luksusowych pojazdów. Do nich bez wątpienia zaliczy się Bugatti, które jest obecnie perłą w koronie koncernu VAG, będąc nie tylko marką najbardziej luksusową, ale i oferującą największe osiągi. Szczególnie patrząc na obecne poczynania Volkswagena dążące do coraz to mocniejszej elektryfikacji gamy modelowej każdego z podległych mu producentów.
Mając to na uwadze, spora liczba osób rozbudziła swoją fantazję dotyczącą przyszłości marki. Kiedy doczekamy się pierwszej hybrydy marki? Jak będzie wyglądało pierwsze w pełni elektryczne Bugatti? W jaki sposób Francuzi pożegnają się z silnikami spalinowymi? I choć na te zagwozdki prędko nie doczekamy się odpowiedzi od strony Bugatti, tak znalazł się jeden grafik, który postanowił zrealizować swoją wizję, jak mógłby wyglądać scenariusz z ostatniego zadanego przeze mnie pytania. Wspomniany artysta to Serkan Budur, który zaprezentował nam swój koncept na to, jak mogłoby wyglądać ostatnie w pełni spalinowe Bugatti.
Autor swoje nie tylko wirtualne, ale również powstałe w postaci skalowego modelu dzieło nazwał Bugatti La Finale, co jasno sugeruje, że jest to jego wizja na ostatni samochód spalinowy spod logo Bugatti. Ma ono być zarazem hołdem dla wszystkich dotychczasowych jednostek napędzających modele tej marki.
„[Model ten – przypis red.] składa hołd samochodom z silnikami spalania wewnętrznego, które prędzej czy później wyginą, świętując ich dziedzictwo. W tym celu ma wiele widocznych części mechanicznych, takich jak zawieszenie, wahacze, a nawet wał osi. W żadnym wypadku nie jest to atak w stronę samochodów elektrycznych. Jest to raczej powitanie nowej ery oraz pożegnanie ze starym.”
powiedział Budur w mailu dla Motor1
Jak łatwo zauważyć, choć projekt jest mocno futurystyczny, tak nawiązuje w sporej części do poprzednich modeli. W kształtach łatwo zauważyć inspiracje obecnym flagowym modelem Bugatti, jakim jest Chiron, czy bazującym na nim bardziej torowym modelu Divo. Przede wszystkim widać to w obrębie kształtów przedniego grilla oraz zderzaka.
Na tym jednak nawiązania Bugatti La Finale do poprzednich modeli, bo autor zaczerpnął z klasyków powstałych jeszcze za czasów życia Ettore, nie kończą się. Dwutonowe malowanie, projekt kół czy specjalna grafika nawiązują do Type 57SC, znanego lepiej jako Atlantic. Z tyłu natomiast brązowe akcenty mają być hołdem dla najambitniejszego projektu założyciela marki, jakim było wspomniane wcześniej Type 41 „The Royale”, w którym to w podobnym kolorze wykonana została ozdoba w kształcie słonia zaprojektowana przez brata Ettore, Rembrandta Bugatti.
Silnik, który autor dzieła postanowił umieścić pod oszkloną maską centralnie przed kabiną kierowcy nie byłby jednak znaną z ostatnich modeli W16’stką, a mniejszą V12, dla lepszego rozkładu i redukcji masy. Bez wątpienia projekt Budura jest jedyny w swoim rodzaju. Próba połączenia klasyki i nowoczesności, oraz przeszłości z przyszłością wyszła mu lepiej niż mogłoby to się wydawać. Nie będę ukrywał, że koncept ten bardzo mnie urzekł do tego stopnia, że jestem przekonany, iż takiego modelu do produkcji nie powstydziłoby się samo Bugatti.
Foto. Serkan Budur via Behance
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.