Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Nie ważne jaki samochód by to nie był, mając na sobie herb rodu Koenigsegg zmuszone jest do bycia najlepszym. Nie inaczej jest w tym przypadku. Powitajcie model Gemera.

O Koeingseggu można naprawdę wiele powiedzieć, ale żadne ze słów na ich temat nie będzie negatywna. Ta stosunkowo młoda marka podbiła serca fanów na całym świecie swoja nieugiętością. Nieważne co by nie dotknęli, musi być najlepsze i perfekcyjne w każdym calu. Nie inaczej jest i z ich najnowszym tworem, które nie wygląda jak nic, co do tej pory opuściło ich linie produkcyjne. Niemożliwe stało się możliwe i od dziś nosi nazwę Gemera. Konia z rzędem temu, kto spodziewał się takiego pojazdu od Szwedów. No bo jak? Jak pogodzić centralne umiejscowienie silnika i cztery miejsca siedzące? Jak pogodzić moc 1700 koni mechanicznych z dwulitrową trzycylindrową jednostką? Jak pogodzić samochód „rodzinny” z osiągami hypercara? Ja nie wiem. Ale jakimś cudem na te wszystkie pytania Koenigseggowi udało się odpowiedzieć za sprawą jednego pojazdu.

Więc, jak wcześniej wspomniałem, Gemera to chyba obecnie najbardziej szalony projekt Szwedów w historii. Nazywane przez Christiana von Koenigsegga „Mega-GT” jak wcześniej wspomniałem, jest pierwszym czteromiejscowym samochodem marki. Konstrukcja ta jednak w żadnym stopniu nie wpłynęła na charakter marki. Jakość wciąż powala i wciąż jest piekielnie szybko. No i charakterystyczne drzwi wciąż są obecne.

No dobrze, ale jakim cudem udało się do tego, co by tu dużo nie mówić, najdroższego samochodu rodzinnego na świecie, wpakować jednostkę napędową o mocy 1700 koni mechanicznych, zapewniając tym samym odpowiednią ilość miejsca dla podróżujących? Odpowiedź jest prosta i jest nią kompromis.

Tworząc tak szalony projekt trzeba się liczyć ze stawaniem czoła wielu wyzwaniom. Jednym z największych na pewno było wpakowanie jak największej ilości koni przy ograniczonym miejscu. W ten sposób w Gemerze nie znalazło się żadne V8, V6 czy nawet rzędowa czwórka, bo za pasażerami znajdują się tylko 3 tłoki. Dwulitrowa jednostka, którą Koenigsegg nazwał Tiny Friendly Giant (TFG), jest w stanie wygenerować aż 600 koni mechanicznych. Tym samym jest to rekordowa ilość mocy z litra pojemności, niemal dwa razy przebijająca rekordowy również dwulitrowy silnik Mercedesa, z którego wykrzesać udało się „jedynie” 375 koni. Można się oburzać, że trzy cylindry to żart a nie silnik, ale cyferki mówią same za siebie: 300 koni z litra pojemności to więcej niż dużo.

Takie parametry zapewnia zastosowanie technologii Freevalve. Polega ona na rezygnacji z wałków rozrządów odpowiedzialnych za ruch zaworów, a w ich miejsce trafiają natomiast pneumatyczno-hydrauliczne siłowniki z odpowiednimi czujnikami, pozwalając na niemal dowolne sterowanie zaworami. Jedną z zalet jest zwiększenie wydajności przy jednoczesnym zmniejszeniu masy i rozmiaru jednostki. Do tego wszystkiego Mały Przyjazny Gigant został podłączony do znanego z modelu Regera systemu Koenigsegg Direct Drive, który pozwala na osiągnięcie prędkości maksymalnej na jednym biegu.

Sam silnik modelu Gemera może natomiast działać na przeróżnych paliwach odnawialnych: czy to na etanolu, obojętnym węglowo metanolu, paliwie E85 czy „w najgorszym wypadku” zwykłej benzynie. To czyni Gemerę samochodem równie neutralnym pod względem emisji dwutlenku węgla, jak zwykłe elektryki. Wszystko to za sprawą wcześniej wspomnianej technologii Freevalve. Fani silników spalinowych mogą zatem spać spokojnie, nie martwiąc się o najbliższą przyszłość.

No dobrze, zachwycam się rekordową liczbą mocy z litra i bezemisyjnością, ale skąd samochód z 600 konnym R3 ma mieć 1700 koni? No właśnie, przechodzimy do istotnej kwestii. Gemera podobnie do Regery jest hybrydą i cóż, resztę do liczby 1700 koni uzupełnia trzysilnikowy układ elektryczny o mocy aż 1100KM. Jeden silnik elektryczny przypada na każde koło na tylnej osi, a trzeci zamontowany jest przy wale korbowym silnika spalinowego, tym samym dodatkowo wspomagając tę co by tu nie mówić, niezwykle wysiloną jednostkę.

A jak to przekłada się na osiągi? Sumarycznie około 1700 koni i wysoki moment obrotowy wynoszący 3,5 tysiąca Nm, pozwala na rozpędzeniu się do setki w 1,9 sekundy. Do tego Koenigsegg zapewnia o rekordowym czasie przyspieszania od zera do 400 kilometrów na godzinę, który ma wynosić niecałe 20 sekund. Musimy natomiast poczekać na informację o maksymalnej prędkości, ale wynik przekraczający 400km/h, niezależnie czy o 5 czy 50km/h robi wrażenie przy pojeździe czteromiejscowym.

Skoro jesteśmy przy parametrach, powróćmy jeszcze na chwilę do układu elektrycznego. Za każdym razem kiedy się o nim wspomina, od razu nachodzą pytania o zasięg. Tutaj wynosi on jedynie około 50 kilometrów, co jest wartością w sam raz na poruszanie się po mieście. Patrząc jednak na sumaryczną moc silników i rozmiar 800V baterii, nie jest to wynik który powinien dziwić. Same silniki elektryczne Gemera natomiast pozwalają osiągnąć prędkość maksymalną do 340km/h bez pomocy jednostki spalinowej. W trybie hybrydowym natomiast zasięg wzrasta aż do 1000 kilometrów, więc dodając do tego niską emisję jednostki spalinowej, zasięg czysto elektryczny nie robi aż takiego problemu i można śmiało wyruszyć w dalszą trasę, bez obawy o topniejące lodowce.

Gemera

Przy takich osiągach, jakie generuje układ hybrydowy Gemery każdy kierowca wie, że właściwości jezdne odgrywają kluczową rolę. Oczywiście ten aspekt również nie został potraktowany powierzchownie. Karbonowy monokok, skrętna tylna oś i system wektorowania momentu obrotowego każdego koła. Wszystko to po to, aby samochód był stabilny zarówno na autostradach, jak i zakrętach, pomimo zastosowania narwanego układu napędowego z kilkoma silnikami elektrycznymi.

No ale osiągi to nie wszystko, kiedy z tyłu potencjalnie będziesz wozić swoje pociechy bądź znajomych. Trzymetrowy rozstaw kół pozwala na wygodne podróżowanie w pełnym składzie. A jeżeli do pasażerów nie przemawiają wgniatające w fotel osiągi, mogą zadowolić się czy to słuchając muzyki z 11 głośnikowego systemu audio, ładując telefony bezprzewodowymi chargerami, korzystać z usługi Apple Car Play i pokładowego Wi-Fi, czy czytając książki dzięki czterem lampkom. Do tego dochodzą kamery wewnątrz i zewnątrz pozwalające kierowcy na pewniejsze poruszanie się pojazdem. Do tego wycieczka do McDrive nie powinna stanowić problemu za sprawą uchwytów na kubki dla każdego pasażera.

Jeśli zamierzaliście kupić w najbliższym czasie Panamerę, ale wujcio Christian von Koenigsegg przekonał was swoją ofertą, radzę się pośpieszyć i głębiej sięgnąć do kieszeni. Produkcja tego modelu ma zostać limitowana do 300 sztuk, a cena za egzemplarz ma wynosić około miliona dolarów.

Patrzenie na Gemerę i wczytywanie się w jej parametry techniczne utwierdza mnie w jednej myśli. Że nie ważne co stanie się z motoryzacją, zawsze znajdzie się producent, który zaskoczy tworząc coś wyjątkowego i niemożliwego. I bez wątpliwości do tego grona śmiało można zaliczyć Koenigsegga, który mimo swojej krótkiej historii, od lat jest już fenomenem, który szybko nie przestanie zaskakiwać podejściem do produkcji samochodów.

Foto. materiały prasowe producenta

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *