Samochody na bazie wyścigowych prototypów są czymś naprawdę niespotykanym, a Porsche 919 Street jest tego najlepszym przykładem.
Każdy, kto choć trochę bardziej zainteresował się branżą motoryzacyjną wie, jak w dużym uproszczenia wygląda proces powstawania samochodów. Wszystko zaczyna się oczywiście od deski kreślarskiej, by potem móc przejść kolejne fazy rozwoju. Te jednak nie zawsze muszą zakończyć się produkcją opracowywanego samochodu, a pojazd może pozostać na etapie fizycznego konceptu. Część z nich zostaje jednak mimo wszystko zaprezentowana światu, co ma miejsce zazwyczaj na targach motoryzacyjnych. Znajdują się jednak również takie, które latami zalegają po zakładach i magazynach w tajemnicy. Porsche jednakże postanowiło odkurzyć swoje ukrywane projekty na specjalnym pokazie dedykowanym temu tematowi. W taki sposób zaprezentowano aż trzy pojazdy, które do tej pory nigdy nie ujrzały światła dziennego. Tym najbardziej imponującym jest natomiast koncept Porsche 919 Street.
Fanom motorsportu na pewno nazwa tego modelu nie jest obca. W oczywisty sposób nawiązuje ona bowiem do potwora, który zdominował Le Mans w latach 2015-2017. Sukcesy w WEC to jednak nie wszystko, co udało się osiągnąć temu samochodowi. Po zakończeniu programu wyścigowego, inżynierowie postanowili wycisnąć z tej bestii wszystko, co do tej pory było ograniczone przez homologacje serii. W ten sposób Niemcom udało się ustanowić nowy rekord północnej pętli Nurburgringu, który był niepokonany od 1983 roku. Wówczas to bowiem Stefan Bellof również za kierownicą Porsche, a konkretniej modelu 956, wykręcił czas 6:11.17. Ponad trzy dekady później natomiast za pomocą 919 Tribute udało się osiągnąć 5:19.546. To daje średnią prędkość na poziomie 234,3 km/h na wymagającym odcinku 20,81 kilometra składającym się z aż 154 zakrętów.
No dobrze, ale dlaczego o tym wspominam? Bo Porsche 919 Street miało być drogową wersją omawianej powyżej bestii. Prototyp powstał w roku 2017, czyli w okresie w którym to producent ze Stuttgartu wycofał się z rywalizacji w WEC. Mimo iż całość robi ogromne wrażenie, niestety nie nadaje się do jazdy. Nadwozie bowiem wykonano z gliny, która jest popularnym tworzywem stosowanym do realizacji pierwszych fizycznych wersji konceptów. Jednakże pod tą skorupą kryje się monokok z włókna węglowego i silnik o mocy aż 900 koni mechanicznych.
Wielka szkoda, że Porsche nie zdecydowało się na choćby limitowaną produkcję tego pojazdu. Rzadko kiedy w dzisiejszych czasach dostajemy samochody drogowe powstałe na bazie wyścigówek. Ostatnim przykładem może być bowiem Toyota GR Super Sport, która powstaje specjalnie pod homologację Le Mans Hypercar. Zazwyczaj jednak scenariusz jest odwrotny, a sam efekt końcowy nie robi już takiego wrażenia. Plusem tej całej sytuacji jest to, że Porsche przynajmniej zdecydowało się zaprezentować to, nad czym pracowało kilka lat temu. Sam prototyp od przyszłego roku ma być częścią wystawy muzeum marki w Stuttgarcie.
Foto. materiały prasowe producenta
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.