Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Ferrari szykuje jedną z najgorętszych premier tego roku i stara się, aby było głośno. Jeśli ktoś nie wie jak pobudzić media społecznościowe to niech spojrzy na Ferrari

Od kilku tygodni Ferrari jest na ustach dziennikarzy z całego świata. Zresztą nie tylko dziennikarzy, bo media społecznościowe i kanały Ferrari są oblegane przez fanów marki, a wszyscy zadają sobie jedno pytanie: “Co zaprezentuje Ferrari?”. Odpowiedź nie jest prosta, bo zbliża się pewien przełom w historii marki spod znaku czarnego konia – hybrydowa rewolucja. Można powiedzieć, że to już było przy okazji LaFerrari. Owszem, to prawda, ale wtedy był tylko jeden samochód, który skupiał się na osiągach i należał do najwyższej półki hypercar. Teraz ma być inaczej.

Wokół zbliżającej się premiery zaplanowanej na 29 maja jest głośno. Ferrari podsyca motoryzacyjny świat publikując nowe materiały, a zdjęcia szpiegowskie zdradzają co raz to więcej szczegółów. Ostatnią informacją jaka wypłynęła z Maranello jest teaser, który przedstawia tył samochodu, a raczej ledwo widoczny zarys świateł. Na pierwszy rzut oka mało widać, ale jeśli przeanalizujemu zdjęcia szpiegowskie i połączymy je z teaserem to otrzymany jakiś podgląd na możliwy wygląd samochodu.

Robicza nazwa hybrydowego Ferrari to F173, ale nie wiemy jak finalnie będzie nazywać się auto. Wszystko owiane tajemnicą. Wiemy jednak jak wygląda auto w kamuflażu i widać podobieństwo do J50 w tylnej sekcji w postaci pasa biegnącego między światłami. Z tyłu ma być wyraźny spojler kształcie łuku oraz dużo niżej umieszczone światło stopu. Jak spojrzymy ma przód to możemy znaleźć podobieństwo do nowego McLarena GT, który nie tak dawno był zaprezentowany.

W hierarchii Ferrari ciężko umieścić nowy model. Dlaczego? Głównie przez osiągi, bo zapowiedziano, że będzie wyżej od 812 Superfast, ale osiągami jest podobnie albo i lepiej niż w przypadku LaFerrari. Pod maskę ma trafić silnik 3.9 litra V8, który w połączeniu z aż trzema silnikami elektrycznymi wygenreuje ponad 980 koni. Efekt? Pierwsza setka w około 2 sekundy! To już jest poziom nowej Tesli Roadster, która wciąż czeka na oficjalną premierę, a Ferrari w środę ma pokazać właśnie takie osiągi. Aby było możliwe uzyskanie takiego wyniki Ferrari zdecydowało się podobno na napęd na wszystkie koła i wydaje się to rozsądne choć wydaje mi się, że i tutaj Ferarri będzie mieć niespodziankę.

Nowy model świat ujrzy już 29 maja i to będzie rewolucja. Dla Ferrari to koniec pewnej ery i początek nowek, dla motoryzacji również, bo może się okazać, że powstanie nowy segment samochodów. Musimy poczekać jeszcze jeden dzień, aby znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania i zagadki związane z najnowszą hybrydą włoskiej marki.

Foto. Ferrari, Motor1, własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *