Po dwóch latach pracy, Ferrari pokazało światu model wykonany na wyjątkowe, jednorazowe zamówienie europejskiego klienta.
Wszystko zaczęło się od Ferrari 812 Superfast, z którego na zewnątrz pozostały w zasadzie jedynie reflektory przednie oraz szyba czołowa. To nie pierwszy raz, gdy Ferrari zbudowało samochód dla jednego klienta, oparte o Gran Turismo z 12-cylindrowym silnikiem. A konkretniej – jest to dziesiąty raz w erze współczesnych aut. Zaczęło się od modelu P540 Superfast Aperta, opartego na 599 GTB Fiorano, w roku 2009. Utalentowani spece z Maranello pozbawili auta praktycznie całego poszycia. Zaprojektowali całkowicie nowe, wykonane z aluminium, przetłoczeniami i liniami nadwozia będącymi swego rodzaju hołdem dla modeli sprzed wielu lat, dla klasycznego Ferrari, klasycznego GT z umieszczonym z przodu V12.
Z przodu zawitał owalny grill oraz bardziej stonowane wloty przy reflektorach. Zmianie uległy również boczne wyloty powietrza na przednich błotnikach. Linia boczna została pozbawiona nowoczesnych linii w imię klasyki. Jednak zdecydowanie najwięcej dzieje się z tyłu, gdyż tam znajdziemy całkowicie inny zderzak, pojedyncze, zamiast podwójnych lamp tylnych, oraz żaluzję tylnej szyby. Wszystko składane ręcznie, z największą dbałością o szczegóły.
Wnętrze nie uległo zbyt wielu zmianom, poza sporadyczną obecnością materiału jeansowego od Aunde. Poza tym wszystko wykończono skórą, na czarno, lub farbą młoteczkową. Natomiast strukturalnie wnętrze pozostało bez zmian, na próżno szukać tu nowych zegarów czy ekranów.
Ferrari milczy na temat układu napędowego. Nie wiadomo, czy 6,5-litrowe V12 zostało dodatkowo wzmocnione, czy też nie. Nie żeby taki zabieg był konieczny, przy mocy 800 KM w “zwykłym” 812. Wątpliwe jest natomiast zastosowanie doładowania w postaci trubosprężarek czy kompresora. Wolnossący silnik V12 to wizytówka tego auta.
Włoski producent ekskluzywnych aut nie chwali się również ile zainkasował za taki jedyny w swoim rodzaju samochód. Można jedynie przypuszczać, że ów europejski klient zostawił u niego znacznie więcej, niż nieco ponad 1,3 miliona złotych (przed opcjami) w przeliczeniu. No cóż, koniec końców Omologata powstała w ilości jednej sztuki, permanentnie.
Foto. materiały prasowe Ferrari
Więcej ciekawych artykułów o autach spod znaku wierzgającego rumaka znajdziesz tutaj!