Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Bugatti lubi zaskakiwać i tworzyć kontrowersyjne samochody, które kosztują krocie, ale Centodieci to współczesna wersja kultowego EB 110 w odważnej formie

Już jutro Bugatti oficjalnie zaprezentuje swój nowy samochód, który podobno jest inspirowany legendarnym EB110 Super Sport, ale nic nie ukryje się przed internautami i już dzisiaj możemy podziwiać najnowsze dzieło francuzów. Co prawda zdobyte zdjęcia nie grzeszą jakością, ale to nie jest ważne, spójrzcie tylko na ten samochód, a nic więcej mówić nie trzeba.

Nie da się ukryć, że Bugatti Centodieci (oficjalna nazwa) bazuje na Chironie i tak naprawdę wprowadzono lekkie zmiany, a nie zbudowano samochód od nowa. Podobnie było z La Voiture Noire czy Divo, które opierają się na standardowym Chironie, a jedynymi zmianami są zabiegi wizualne, choć samochody wciąż są podobne do swojego pierwowzoru. Jednak w przypadku Bugatti liczy się to co od maską, a tam standard – 8-litrowe W16 generujące 1479 koni mechanicznych. Osiągi? 2,4 sekundy do setki i maksymalnie 420 km/h. Nic specjalnego jak na Bugatti…

Wizualnie Centodieci odbiega trochę od współczesnych czasów i atakuje futurystycznymi kształtami. Z przodu bardzo cienkie LEDowe światła, mała podkowa i bardzo rozciągnięte wloty powietrza. Już teraz spotkałem się z opiniami, że to “Azjatycka” wersja i troszeczkę tak wygląda. Szyby w Centodieci to jedna wielka płaszczyzna, która kończy się na pierwszej parze drzwi. Dalej umieszczono po 5 otworów, które nie wiadomo do czego służą. Ani nie są to małe szyby, ani wloty powietrza, wielka niewiadoma.

Z tyłu mamy dwie podwójne rury umieszczone pionowo po bokach stosunkowo małego dyfuzora i wielki podwójny pas świetlny. Na to wszystko nachodzi ogromny spojler z lotkami po bokach. Stylistyka jest naprawdę odważna i specyficzna, ale jak widać Bugatti wiedziało co robi, bo auto zostało już sprzedane i to we wszystkich 10 egzemplarzach.

Tak, jest to limitowana produkcja do 10 samochodów i każdy z nich został wyceniony na minimum 8 900 000 dolarów (ok. 35 000 000 złotych). I teraz kluczowe pytanie – ile kosztowała produkcja, zaprojektowanie oraz wszystkie potrzebne opłaty, a ile inkasuje producent na czysto? Wiadomo, że nie ma górnej granicy ile może kosztować samochód, a cenę tak naprawdę ustalają klienci, bo to oni wykładają pieniądze. Jednak czy to nie za dużo? La Voiture Noire kosztowało ponad dwa razy tyle i również bez problemu został sprzedane. Pytanie czy ile te samochodu będą kosztować za parę lat na aukcjach klasyków?

Foto. materiały prasowe Bugatti oraz Carscoops

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *