V8 Vantage z lat 70’tych jest jednym z najciekawszych aut spod loga Aston Martin. Victor natomiast nawiązuje do jego legendy.
Jakbym zapytał was z jakimi pojazdami kojarzy wam się Aston Martin, zapewne większość z was odparła by, że samochody sportowe, a konkretniej grand tourery. Nie ma się oczywiście czemu dziwić, bo większość najlepszych modeli tej marki, takich jak Vantage, Vanquish czy cała seria DB wpisują się w ten trend. Jednakże brytyjski producent miewał skoki w bok, czy to w przypadku torowych bestii w postaci Vulcana, SUV’a jakim jest DBX czy tej abominacji powstałej na bazie Toyoty IQ nazwanej Cygnet. Choć są to głównie świeże przykłady, tak Astonowi zdarzało się również w przeszłości odejść lekko od obranej ścieżki. Idealnym tego przykładem jest oryginalny V8 Vantage z lat 70, któremu designem bliżej do amerykańskich muscle carów niż do europejskich grand turismo. Mimo iż było to już dobre pół wieku temu, pamięć o tym pojeździe wciąż jest żywa, a Brytyjczycy postanowili nawiązać do tej wyjątkowej stylistyki.
Wszystko to za sprawą stworzonego przez dywizję Q niezwykłego modelu nazwanego Victor, który powstanie jedynie w jednym egzemplarzu. Mało tego, pojazd ten powstał tak naprawdę na bazie dwóch równie limitowanych pojazdów brytyjskiego producenta. Za bazę posłużył jeden z 77 powstałych Astonów One-77, a masa części wzięta została wprost z Vulcana. To wszystko w nowym kanciastym nadwoziu z włókna węglowego.
Wszystko to za sprawą stworzonego przez dywizję Q niezwykłego modelu nazwanego Victor, który powstanie jedynie w jednym egzemplarzu. Mało tego, pojazd ten powstał tak naprawdę na bazie dwóch równie limitowanych pojazdów brytyjskiego producenta. Za bazę posłużył jeden z 77 powstałych Astonów One-77, a masa części wzięta została wprost z Vulcana. To wszystko w nowym kanciastym nadwoziu z włókna węglowego.
Nadwozie w kolorze Pentland Green prezentuje ciekawą ale zarazem spójną mieszankę stylów. Sylwetka w zgrabny sposób łączy cechy charakterystyczne grand tourera i muscle cara. O ile wyższe partie nadwozia wyglądają stylowo, tak za sprawą ogromnego splittera, progów z ukrytym układem wydechowym z Vulcana oraz potężnego dyfuzora pojazd ten nabiera torowego pazura. Do tego wielkie felgi z cienkimi ramionami skrywające pod sobą masywne hamulce Brembo. To wszystko sprawia, że nie chce się oderwać wzroku od podziwiania sylwetki Victora.
Pod maskę tego potwora trafiła jednostka V12 o pojemności 7,3 litrów. Choć oryginalnie dysponowała ona mocją „jedynie” 760 koni mechanicznych, po wizycie w siłowni Coswortha jest teraz w stanie wziąć na klatę aż 848 KM mocy. Cała ta moc natomiast zostaje przeniesiona na tylną oś za pomocą, uwaga, manualnej, sześciostopniowej skrzyni biegów od Graziano. W połączeniu z kierownicą z Vulcana rodem z bolidów Formuły 1 taka kombinacja bez wątpienia dostarczy niesamowitych doznań z jazdy.
Nazwa Victor nie jest przypadkowa. Samochód bowiem jest hołdem dla byłego szefa Astona Martina Victora Gauntletta, który w latach 70 uratował markę z kryzysu. W latach jego zarządu powstał również właśnie wspomniany V8 Vantage, do którego najnowszy one-off nawiązuje.
Oczywiście Aston Martin nie wymienił ani nazwiska szczęśliwego właściciela, ani wartości, na jaką jest wyceniany. Bez wątpienia jednak patrząc na bazę jaką był ultra-limitowany i bardzo kosztowny model One-77, możemy się spodziewać kwoty sięgającej kilkunastu (lub nawet więcej) milionów złotych.
Foto. materiały prasowe producenta
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.