Alfa Romeo GT sprzed prawie 60 lat została wymyślona praktycznie na nowo za sprawą grupy niemieckich inżynierów. Efekt jest powalający!
Alfa Romeo GT serii 105 to niekwestionowany klasyk motoryzacij, nieważne z jakim silnikiem i w jakim wydaniu mamy okazję ją oglądać. Robiąca piorunujące wrażenie w latach 60. i 70. karoseria projektowana przez słynnego Giorgetto Giugiaro i ogromne zasługi w wyścigach tylko ugruntowały pozycję aut z tej serii jako ponadczasowych. W jej ramach pojawiło się kilka modeli w latach 1963-1977. Choć od zakończenia produkcji minęło więc już niemal 45 lat, auta te nadal rozbudzają wyobraźnię pasjonatów motoryzacji. Idealnym na to dowodem jest projekt niemieckiej firmy Emilia Auto. Model nazwany Emilia GT Veloce powala nie tylko wyglądem, ale również i możliwościami.
Najmniej zmian w stosunku do inspirującego projektantów pierwowzoru zaszło na zewnątrz – w większości Emilia GT Veloce wygląda zupełnie tak, jak klasyczna Alfa Romeo GT. Są jednak pewne różnice – większa maska, zmienione panele nadwozia, czy też pewne usprawnienia ramy i dodanie klatki bezpieczeństwa. Wygląd pozostał więc względnie taki sam, ale pod bardzo podobną powłoką zaszło niebywale wiele modyfikacji.
Mówiąc o tym projekcie nie można nie wspomnieć o tym, co drzemie pod maską. Niemieccy inżynierowie zdołali wpakować do tego auta silnik z Alfa Romeo Giulii Quadrifoglio – 2.9-litrowe i podwójnie uturbione V6. Efekt? Niezwykle lekkie auto o mocy aż 500 koni mechanicznych i z dostępnymi 433 niutonometrami! Gdy dodamy do tego ośmiostopniową, automatyczną skrzynię biegów oraz napęd na cztery koła, wyłania się nam prawdziwe monstrum.
Ciekawie dzieje się również w innych aspektach technicznych – gwintowane i niezależne zawieszenie oparte na podwójnych wahaczach z przodu oraz wielowahaczach z tyłu to niezwykle szalona konstrukcja. W Emilii GT Veloce znajdziemy również szperę, adaptacyjne wspomaganie układu kierowniczego, hamulce marki Brembo żywcem wyjęte z najnowszej Alfa Romeo Giulii i wszelkie systemy bezpieczeństwa, które wymagane są w nowym aucie, choć zdaje mi się, że przy takich parametrach naprawdę nie mogło się obyć bez kontroli trakcji.
Zauważyliśmy, że wielu naszych potencjalnych klientów jest mniej tolerancyjnych na radzenie sobie ze słabościami klasycznych aut, nawet jeśli są nimi nadal zafascynowani. Dlatego też wiele pięknych samochodów znika w odmętach garaży kolekcjonerów i rzadko kiedy ktoś nimi wyjeżdża na ulice. Właśnie to było powodem rozpoczęcia naszego restomodowego projektu.
Ralf-Hendrik Steinkuehler, założyciel Emilia Auto
To, co możecie zobaczyć na zdjęciach, jest na razie – jak nietrudno jest się domyślić – tylko komputerowym renderem. Jeżeli jednak macie przy sobie wolne 400 tysięcy Euro, możecie podjąć próbię zamówienia swojej Emilii GT Veloce. Wskazany jest jednak pośpiech – produkcję organiczono do zaledwie 22 egzemplarzy.
Foto. materiały prasowe producenta