Austriacka policja poinformowała o dość niecodziennym zdarzeniu. 31-letni kierowca Lamborghini Huracana zatopił swoje auto… myląc pedały.
Choć tytuł oraz wstęp mogą brzmieć jak słaby żart, cała sytuacja miała miejsce naprawdę. O tym, że samochody Lamborghini są potężne i osoby nimi kierujące zazwyczaj muszą posiadać spore umiejętności mówić raczej nie trzeba. Okazuje się jednak, że nawet za kierownicą takiego auta można popełnić podstawowe błędy, które mogą sporo kosztować. W tym przypadku – dosłownie oraz w przenośni.
Późnym wieczorem 19 października policjanci otrzymali wezwanie, które akurat w tym rejonie nie jest aż tak niespotykane. Chodzi bowiem o okolice jeziora Mondsee, jednego z najpopularniejszych kurortów wypoczynkowych w Górnej Austrii. Na miejscu zastali lekko rannego 31-letniego obywatela Szwajcarii oraz… zatopionego Lamborghini Huracana.
31-letni Szwajcar jechał 19 października 2021 roku około godziny 22:50 z 40-letnim przyjacielem swoim sportowym samochodem z Mondsee w kierunku Unterach am Attersee. 31-latek zatrzymał się na parkingu. Gdy jego pasażer wysiadł z pojazdu, Szwajcar próbował zawrócić swoim samochodem. Pomieszał pedały hamulca i gazu, przez co wjechał tyłem do jeziora Mondsee.
Komunikat Państwowej Dyrekcji Policji
40-latek, który przed całym zdarzeniem wysiadł z Huracana, od razu przystąpił do udzielania pierwszej pomocy. Kierowca zdołał opuścić tonący pojazd i z lekkimi obrażeniami trafił do szpitala w miejscowości Vöcklabruck.
Gdy było już jasne, że życie i zdrowie kierowcy nie jest w niebezpieczeństwie, straż pożarna zajęła się wydobywaniem samochodu z jeziora. Nie było to zadanie łatwe, gdyż Lamborghini znajdowało się na głębokości około 15 metrów. Akcja była na tyle skomplikowana, iż musiało w niej uczestniczyć 31 osób z zastępów zarówno z Mondsee, jak i pobliskiego miasteczka Innerschwand am Mondsee.
Choć na zewnątrz trudno jest się dopatrzyć jakichś ogromnych zniszczeń, tak długiego pobytu w wodzie nie jest w stanie przetrwać praktycznie żadne auto, a już na pewno nie hipersamochód. Z drugiej strony jednak kierowca powinien cieszyć się z tego, że uszedł z całej sytuacji bez większego szwanku. W przeciwnym wypadku zniszczone Lamborghini byłoby jego najmniejszym zmartwieniem.
Foto. Komenda Straży Pożarnej w Mondsee