Volvo od lat jest liderem bezpieczeństwa w motoryzacji, ale takich testów chyba nikt się nie spodziewał, a ich wyniki zaskakują tym bardziej
Jeśli kiedyś będziesz widział, jak za pomocą dźwigu, ktoś spuszcza w dół auta z wysokości 30 metrów, to nie przejmuj się, wszystko z Tobą jest w porządku. Właśnie takie testy przeprowadza Volvo, które zdecydowało się w ten sposób “lekko uszkodzić” 10 samochodów. W ten sposób była możliwa symulacja najbardziej ekstremalnych wypadków, w których główną rolę gra duża prędkość oraz ogromna siła uderzenia. Dodatkowo można były sprawić jak zachowuje się samochód w momencie uderzenia poza typowymi strefami zgniotu. Jednak tego typu testy mają jeszcze jeden pozytywny efekt – pomagają w szkoleniu ratowników, którzy w przypadku faktycznego wypadku, pomagają rannym i potrzebującym, niejednokrotnie narażając swoje własne życie.
Zazwyczaj jest tak, że szkolenia dla ratowników, jeśli są przeprowadzane na prawdziwych samochodach, to wykorzystuje się samochody stare, często takie ze złomowisk, bo i tak przecież nikt nie będzie nimi już jeździł, a do tego ich wartość jest niska. Rzadko kiedy ktoś poświęca nowy samochód za 100 czy 200 tysięcy po to, żeby najpierw go totalnie zniszczyć, a potem pociąć symulując wypadek. Jasne, ostatnio była sytuacja, gdzie ratownicy ćwiczyli na Shelby GT500, ale to był taki odbieg od normy. Volvo jednak zaprosiło ratowników na swoje testy, aby Ci mogli na nowych samochodach uzupełnić swoje kompetencje. Tego typu działania dają większe poczucie bezpieczeństwa i są kolejnym krokiem do mniejszej liczby ofiar śmiertelnych na drogach.
„Od wielu lat ściśle współpracujemy ze szwedzkimi służbami ratowniczymi. Dzieje się tak, ponieważ mamy ten sam cel: zapewnić wszystkim bezpieczniejsze drogi. Mamy nadzieję, że nikt nigdy nie będzie musiał doświadczyć najpoważniejszych wypadków, ale nie wszystkich wypadków da się uniknąć. Dlatego ważne jest, aby istniały metody pomagające ratować życie, gdy zdarzają się najpoważniejsze wypadki.”.
mówi Håkan Gustafson, starszy badacz z zespołu badawczego ds. wypadków drogowych w Volvo Cars
Kolejną dobrą informacją jest fakt, że wszystkie dane zebrane podczas tego typu testów zostaną zebrane w obszernym raporcie, który zostanie bezpłatnie udostępniony ratownikom w Szwecji i prawdopodobnie w pozostałej części świata. Jeśli takie akcje będą odbywać się częściej i zaangażują się w to producenci innych marek, to istnieje szansa, że przekroczymy kolejny etap bezpieczeństwa we współczesnych samochodach.
Foto. materiały prasowe producenta
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.