Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby - od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing - zespołu Formuły Student.

Gdy kupujemy produkt premium to liczymy się z wysoką ceną, ale jedna z opcji w Koenigsegg Jesko przekracza jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie

Zapewne większości z was zdarzyło się kiedyś ot tak dla zabicia czasu lub z ciekawości spersonalizować jakiś pojazd w internetowym konfiguratorze. Zazwyczaj sprowadzało się to do wrzucenia pełnej opcji oraz dobraniu opon, felg czy innych drobiazgów według własnego gustu i uznania. Następnie zamykaliście kartę po stwierdzeniu że was nie stać i odpalaliście wasz ulubiony serwis aukcyjny w poszukiwaniu używanego egzemplarza tego samochodu. Na szczęście za życie marzeniami płacić nie trzeba. Inaczej niestety bywa w niektórych przypadkach ekskluzywnych pojazdów najwyższej półki, gdzie dostęp do konfiguratora mają jedynie przyszli nabywcy. Tak było chociażby w przypadku Lotusa Evija, tak jest również w przypadku Koenigsegga Jesko. Na szczęście zdarzają się takie osoby jak biznesman Manny Khoshbin, którzy postanawiają się podzielić nagraniami z personalizacji swojego hiperauta. Dzięki temu możemy przyjrzeć się nie tylko dostępnym opcjom ale również zobaczyć, ile takowe kosztują. I tak zgadliście, nie są to oczywiście małe sumy, choć w niektórych przypadkach mówić możemy o ekstremach wartości chociażby… nowego supersamochodu.

Koenigsegg Jesko

Do konfiguratora najszybszego hipersamochodu od szwedzkiego producenta dostęp ma jedynie 125 osób. Nic więc dziwnego, że nagranie jednego z wybrańców z marszu zostało poddane dogłębnej analizie przez motomaniaków. Ceny kosmiczne, jednakże każdemu w oczy najbardziej rzuciła się opcja, za którą moglibyśmy kupić chociażby nowego Forda GT, czy Aventadora S. Co zatem mogło być aż tak drogie? Silnik odrzutowy dający podwojoną moc? Nadwozie ze szczerego złota? Cóż, blisko bo mowa tutaj o lakierze, a raczej jego braku.

443 400 dolarów – tyle wydać musi nabywca Jesko, jeśli zażyczyłby sobie, aby jego nowy Koenigsegg miał nadwozie z nagiego włókna węglowego. Dokładnie, mówimy tutaj niemal połowie miliona zielonych za tak naprawdę mniej. Za tą ceną wiąże się również brak jakiegokolwiek lakieru bezbarwnego. Inne opcje lakieru uwydatniającego włókno węglowe również nie należą do najtańszych, ponieważ za nie wydać musimy od 292 do niemal 350 tysięcy dolarów.

Koenigsegg Jesko

Oczywiście na samym lakierze opcje się nie kończą. Wybrać możemy akcentujące wzory, spersonalizować wnętrze czy wybrać felgi z oponami. I właśnie ostatnia z pośród wymienionych zaraz po braku lakieru należy do tych najdroższych. Za najlepszy pakiet ogumienia (czyli Michelin Cup 2R) wydać bowiem musimy ponad 110 tysięcy dolców. Natomiast dla osób chcących upalać swojego Jesko w śnieżnych warunkach istnieje opcja zakupu opon zimowych za dodatkowe 22 tysiące dolarów.

Ceny nie z tej ziemi, a każdy zapewne zacznie je teraz przeliczać na liczbę samochodów czy nawet domów, które za te pieniądze byłby w stanie kupić. Nie zapominajmy jednak do kogo trafiają tego typu pojazdy. Na takiego Koenigsegga z ceną za bazową wersje na poziomie 3,5 miliona dolarów pozwolić mogą sobie jedynie jedne z najbogatszych osób na naszej planety, dla których kwota pół miliona za nagie włókno węglowe będzie jedynie sięgnięciem po drobne do tylnej kieszeni spodni.

Foto. Manny Khoshbin via YouTube

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *