Klasyczne auta, takie jak Toyota AE86 niejednokrotnie sprzedawane są za ogromne kwoty. Co stoi za takimi aukcjami i jakie ma to konsekwencje?
Z ikonami motoryzacji bywa taki problem, że są uwielbiane przez ogromną masę osób. Tego typu trendy widzimy w samochodach z każdego kontynentu. Najdobitniej pokazują to jednak japońskie pojazdy, które potocznie, choć nie do końca poprawnie, nazywane są „JDM’ami”. W swojej wirtualnej obecności wiele z nich towarzyszyło nam przez ostatnie dekady. Czy to w filmach sagi Szybcy i Wściekli, niezliczonych grach czy znanemu obecnie przede wszystkim z memów anime Initial D. Auta, które towarzyszyły nam na ekranach, niejednokrotnie stają się celami, które za wszelką cenę chcemy osiągnąć. Wielu bowiem wyrobiło sobie wizję czy to posiadania Supry zdolnej do przejechania ćwierć mili poniżej dziesięciu sekund, czy pokonywania górskich przełęczy w starej Corolli. Dzisiaj skupimy się właśnie na tym ostatnim przykładzie. Pewna Toyota AE86 sprzedała się bowiem w przeliczeniu za prawie 150 tysięcy złotych.
Toyota AE86, występująca na japońskim rynku jako modele Trueno oraz Levin, u nas znana jest lepiej jako Corolla. Omawiane auto stało się ikoną japońskiej motoryzacji z wielu powodów. Poza wykorzystywaniem jej przez drifterów, takich jak Keiichi Tsuchiya, swoją popularność zawdzięcza przede wszystkim serii mangi i anime, Initial D. Takim pojazdem przez cały czas posługiwał się bowiem główny bohater historii. Przesadą też nie jest stwierdzenie, że samochód ten jest drugą najważniejszą postacią serii obok Takumiego. Oglądając zmagania młodego Japończyka z coraz mocniejszymi przeciwnikami, niejednokrotnie przez głowę przewija się myśl, jaka ta Toyota jest genialna. To z kolei często prowadzi do przeglądnięcia aukcji internetowych. W trakcie przewijania kolejnego ogłoszenia uświadomimy sobie jednak, że coś tu jest nie tak. Dlaczego bowiem wielokrotnie określana nawet w Initial D jako „przestarzała” i przede wszystkim „tania” Toyota jest sprzedawana za horrendalne kwoty?
I tutaj przechodzimy do ogłoszenia, które ostatnimi czasy narobiło sporo furory. Ktoś bowiem był w stanie wydać za pokazywany tutaj egzemplarz równe 40 tysięcy dolarów. Przy obecnym kursie daje to wartość prawie 150 tysięcy złotych. Pozwólcie jeszcze, że przypomnę, z jakim autem mamy tutaj do czynienia. Poza oczywistą ikoną Initial D, wciąż jest to mimo wszystko ponad trzydziestoletnia Corolla. Pojazd ten nigdy nie był demonem prędkości, co potwierdza sprzedany egzemplarz. Jego moc wykrzesana z kultowej co by nie mówić jednostki 4A-GE wynosi bowiem jedynie 112 koni mechanicznych.
Warto zwrócić uwagę, że mimo iż samochód sprzedał się za rekordową kwotę, tak sam egzemplarz nie jest w idealnym stanie. Auto ma liczne znamiona zużycia zarówno wewnątrz w kabinie kierowcy i komorze silnika, jak i zewnątrz na nadwoziu czy podwoziu. Pomijam przy tym fakt, że jest to wersja na rynek amerykański, która nie jest idealną specyfikacją tego auta. Taka Corolla względem chociażby japońskiego odpowiednika sprzedawanego pod nazwą Trueno ma znacznie brzydsze zderzaki wymuszone amerykańskimi wymogami bezpieczeństwa.
No dobrze, ale dlaczego ktoś był chętny wydać tak ogromną kwotę na taki samochód w stanie dalekim od perfekcji? Największą zaletą tego modelu był przede wszystkim stosunek ceny do wrażeń z jazdy. Niewielka masa w idealnym rozkładzie 50/50 i napęd na tył wystarczały, aby pojazd o tak niewielkiej mocy i niskiej cenie był idealnym generatorem frajdy i punktem startowym do rozwoju umiejętności w jeździe. Nic dziwnego, że samochód ten był używany nagminnie na torach driftowych przez kilka dekad.
Lata jednak lecą, a rosnący popyt w związku z kultowością tego pojazdu spotyka się z kurczącą się liczbą jeżdżących egzemplarzy. Właśnie to w połączeniu z popularnością modelu opartą o Initial D sprawiły, że samochód ten stracił swój sens jako tani driftowóz. Powiedzmy sobie szczerze, nikt normalny nie kupiłby ponad trzydziestoletniego klasyka za grube pieniądze tylko po to, żeby potem ryzykować jego zniszczenie na torze wyścigowym. Takie auta jak właśnie Toyota AE86 stały się przede wszystkim polami do inwestycji.
Trend traktowania kultowych klasyków jako inwestycji najmocniej uderza jednak w pasjonatów. Czy jest jednak jakaś opcja kupienia AE86 w racjonalnych pieniądzach, aby cieszyć się z niego w taki sposób, jak kiedyś? Prawdę mówiąc, nie za bardzo, bo ceny z roku na rok będą rosnąć. Jedyne co nam zatem pozostaje, to znaleźć nowsze auta, które zbudowano z duchem klasyka. Tak się składa, że taki samochód jest w ofercie Toyoty od jakiegoś czasu. Mowa oczywiście o GT86 oraz jego nadciągającemu następcy, GR86.
Foto. bringatrailer.com
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.