Firma Shelby American od lat zajmuje się ulepszaniem mechanicznym jak i optycznym Fordów z podobizną konia na masce. Jak można było by się spodziewać przyszedł czas również na najnowsze wcielenie legendy.
Gdy już myśleliśmy że seryjnie najmocniejsza odmiana Mustanga może stworzyć wiele wrażeń, to amerykańska firma tunerska, pokazuje nam prawdziwe możliwości. W tym przypadku możemy zaobserwować starą, dobrą szkołę w wykonaniu Shelby. Moc pojazdu zostanie podwyższona do szalonych 760 amerykańskich koni mechanicznych. Oczywiście nie obyło się bez doładowania, a jeśli chodzi o ten temat, jest się czym pochwalić. Sprężarka jest większa niż ta w Challengerze Hellcacie czy Camaro ZL1. Jej pojemność bowiem wynosi 2,65 litra. Według oficjalnych danych Forda sprint do setki ma trwać niecałe 3,5 sekundy. Jesteśmy pewni, że robi to piorunujące wrażenie.
Prawdziwym odkryciem jest w przypadku tej odmiany czas na ćwierć mili. W tym przypadku notujemy wynik lepszy o około sekundę od poprzedniego Shelby. WOW! Mając do czynienia z autem blisko 800 konnym napędzanym na tylną oś. Niezmiernie cieszy fakt, że mimo wielu przeszkód na drodze dla silników V8, Mustang zostaję po prostu Mustangiem. Bo z czym ma nam się kojarzyć Mustang jak nie z widlastą ósemką? Mówi się, że Shelby ma w planach stworzenie własnej wersji GT500 pod względem mechanicznym. Taki samochód choć wizualnie bazowałby na GT500 to pod maską znalazłaby się jednostka autorska Shelby o mocy około 1000 KM. Czy to możliwe? Właściciel Shelby skwitował wszystko lekkim uśmiechem, a odnośnie nazwy powiedział, że może wróci do jakiegoś nazewnictwa z przeszłości.
Mimo, że Mustang Shelby nie jest jeszcze dostępny na żadnym z rynków, pewnym jest, że znajdzie on entuzjastów na całym globie. Dokładnej ceny jeszcze nie znamy. Wiemy jednak, że aby stać się szczęśliwym posiadaczem GT500 musimy zapłacić kwotę około 76,000 dolarów. Możemy się jedynie domyślać, że cena Shelby’ego będzie oscylowała w granicach liczby sześciocyfrowej.