Land Rover musi pożegnać swój silnik wysokoprężny 4.4 V8 po 10 latach produkcji i zastąpić go ekologiczną hybrydą z wykorzystaniem 6-ciu cylindrów
Doszliśmy do takiego momentu w rozwoju motoryzacji, że dzisiaj nawet silniki wysokoprężne są połączone z układami elektrycznymi, tworząc “ekologiczne” hybrydy. Nad sensem tego rozwiązania i faktycznym wpływem na środowisko nie ma co się teraz rozwodzić, bo stało się faktem, że chcąc produkować samochody, trzeba mieć w ofercie elektryka i hybrydę. Teraz jednak przyszła kolej na Land Rover, który w ofercie ma silnik wysokoprężny 4.4 V8, rozwijający moc 340 KM i 700 Nm. Zapewne ciężko było przystosować silnik do nowych norm emisji spalin, więc decyzja mogła być tylko jedna – pozbyć się 2 cylindrów i dołożyć układ elektryczny, a do tego zmniejszyć pojemność z 4.4 litra na 3.0. Wydaje się to banalnie proste, konieczne i dobre dla wszystkich, ale czy na pewno?
Teraz w ofercie mają figurować dwa silniki. Pierwszy o oznaczeniu D300 będzie rozwijał moc 300 KM i pojawi się w wersjach HSE, HSE Dynamic i Autobiography Dynamic. Druga jednostka nazwana D350 osiągnie moc 345 KM i 700 Nm, czyli dokładnie tyle samo co obecne 4.4 V8. Będzie ona dostępna w wyższych wersjach, np. HST. Jeśli kogoś ciekawi dlaczego obecne 4.4 V8 idzie w odstawkę to powinien wystarczyć fakt, że to jednostka Forda, która ma już ponad 10 lat. Obecnie jej produkcja odbywa się w Meksyku, a jak wiemy, koszt przekształcenia tego silnika na obowiązujące normy, w szczególności te, które wkrótce wejdą, jest za duży.
Range Rover Sport ma teraz osiągać setkę w 6,5 sekundy i rozwijać prędkość maksymalną na poziomie 225 km/h, a przy okazji wyemituje mniej CO2 do atmosfery i będzie mógł pochwalić się niższym spalaniem. Flagowy Range Rover również dostanie te same silniki i tutaj mówimy o skróceniu czasu sprintu do setki do poziomu 7,1 sekundy. Zatem jak widać, powinno to mieć pozytywny wpływ na komfort podróżowania, oszczędność i pozwolić dalej produkować tak mocne jednostki, chociaż w mniejszej formie konstrukcyjnie. Być może dla fanów modelu będzie to klęska ideologiczna, ale musimy się z tym pogodzić, taki już jest rynek.
Foto. materiały prasowe producenta
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.