Redaktor | Fotograf

Hennessey to bez wątpienia jeden z najbardziej znanych producentów hipersamochodów. Ich najnowszy model Venom F5 doczekał się już dwóch odmian, a teraz amerykański producent zdecydował się wprowadzić trzecią. Zadowoli ona użytkowników, którzy korzystają z takich samochodów przede wszystkim na torze wyścigowym. Przed Państwem Hennessey Venom F5 Revolution.

Takie marki jak Bugatti, Koenigsegg czy Hennessey bez wątpienia są dobrze znane wszystkim miłośnikom motoryzacji. Nie ma się jednak czemu dziwić, ponieważ ich projekty to często kwintesencja samochodu. Amerykański przedstawiciel tego segmentu reprezentuje przede wszystkim model Venom F5. Choć jest on już na rynku od kilku lat, Hennessey wciąż stara się czymś zaskoczyć. Tym razem, na rynek trafi nowa wersja modelu o oznaczeniu Revolution. Będzie ona przeznaczona przede wszystkim do użytku na torach wyścigowych, a jej produkcja będzie nieco bardziej ograniczona. Powstaną jedynie 24 sztuki.

Hennessey Venom F5 Revolution debiutuje -wersja wyścigowa

Venom F5 Revolution już z daleka informuje, że faktycznie ma zamiar podbić tory wyścigowe świata. Robi to przede wszystkim dzięki dużemu spoilerowi, wielu dokładkom zderzaka przedniego, oraz ogromnemu dyfuzorowi. Sam spoiler tylny zapewnia aż 635 kilogramów docisku przy 400 kilometrach na godzinę. W oczy rzuca się też wlot powietrza do silnika umieszczony na dachu. Pozostałe zmiany dotyczą także zawieszenia modelu. Hennessey zastosował zupełnie nowy układ, bazujący na dwóch wahaczach. Nowe są także koła, które są znacznie lżejsze od standardowych. Pozwoliło to znacznie zaoszczędzić na masie, dzięki czemu Revolution waży zaledwie 1360 kilogramów.

Hennessey Venom F5 Revolution debiutuje -wersja wyścigowa

W połączeniu z faktem, że pod maską wciąż znajdziemy V8 o mocy 1842 koni mechanicznych, otrzymujemy auto, które ma stosunek mocy do masy na poziomie 1,35. Jest to znakomity wynik, który z pewnością pozwoli osiągnąć niesamowite osiągi. Hennessey nie zmienił nic w silniku wersji Revolution, jednak nie miałoby to większego sensu. Napęd wciąż trafia jedynie na tylne koła, w związku z czym problemów z trakcją może być sporo. Na rynek trafią jedynie 24 sztuki modelu, a każdy będzie kosztował niemal 3 miliony dolarów.

Foto. materiały prasowe producenta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *