Samochody Jamesa Bonda są równie ekscytujące co jego przygody, a Aston Martin od lat wpasowuje się w towarzystwo Jej Królewskiej Mości
Jaka marka nierozłącznie kojarzy się z przygodami Agenta Jej Królewskiej Mości? James Bond jeździł co prawda BMW, ale zdecydowanie częściej oprócz gadżetów pojawiały się marki brytyjskie – Jaguary, Lotus no i oczywiście Aston Martin. Od DB5, przez Vantage V8 do DB10. Tradycję trzeba kontynuować, w najnowszym “No time to die” Daniel Craig ponownie wcieli się w rolę agenta z licencją na zabijanie i zasiądzie za kółkiem aut z Gaydon. Tym razem będą to: DB5, V8 Vantage, Valhalla i…DBS Supergellera.
Większość z nich nie jest żadnym zaskoczeniem, jako że zdjęcia szpiegowskie już dawno potwierdziły obecność DB5, szczególnie że występuje on w filmach o Bondzie od 1964 – “Goldfinger” – aż do “Skyfall” z 2012). V8 Vantage zagości ponownie po przerwie od 1987 i “W obliczu śmierci”, ale też został zauważony na zdjęciach w Norwegii.
O obecności Valhalli też już było wiadomo od niedawna. Ten limitowany do raptem 500 sztuk model ma szokować wyglądem, ale jednocześnie, dosłownie, elektryzujące osiągi. Doładowana V6, dodatkowe silniki elektryczne, 8stopniowy automat i napęd na wszystkie koła przy mocy ok 1000KM i wadze raptem 1350kg na pewno pomogą agentowi Jej Królewskiej Mości uciekać w królewskim stylu. Auto za ponad 4mln PLN…szkoda trochę że to jednak nie Valkirie…ale.
Obecność DBS Supergeggera V12 jest niespodzianką, ale też kontynuacją jako że DBS już pojawiał się ostatnio m.in w “Casino Royale”, iż reżyser Cary Joji Fukunaga zabiegał o w pełni elektrycznego Rapide-E. Dla mnie jako fana spalinówek – zmiana zdecydowanie na plus!
Z drugiej strony Naomie Harris, czyli filmowa Moneypenny, powiedziała niedawno brytyjskiemu GQ, że możemy spodziewać się “massive, massive surprises”, czyli ogromu niespodzianek. Czy którekolwiek auto przetrwa kolejny, 25-ty, rozdział przygód Bonda przekonamy się już w kwietniu 2020.
