Legendarne BMW E9 jest dziś rzadkie samo w sobie, lecz tak nietypowej historii jak ten egzemplarz nie ma chyba żaden inny.
BMW według znanych od lat sloganów reklamowych jest najwyższą formą machiny zapewniającej doskonałe wrażenia zapalonym kierowcom. Tym bardziej dziwi fakt, że piękne Coupé znaczone bawarską szachownicą spędziło wiele lat pod dachem i to nie do końca szczelnym. Gdy zespół Electric Classic Cars zaczął pracę nad tym egzemplarzem BMW E9 w wersji 3.0 CSi, był on w opłakanym stanie. Auto przez długie lata stało w zamknięte w wilgotnym garażu z otwartym szyberdachem. Akurat tak się złożyło że dach owego garażu przeciekał właśnie tuż nad uchylonym dachem klasycznego BMW. Drewno wewnątrz praktycznie przestało istnieć, a z poobijanej karoserii schodził lakier. Nietrudno sobie wyobrazić jak nieprzyjemny musiał być to widok.
Dziś, po dwóch latach ciężkiej pracy, klasyczne coupé zmieniło się nie do poznania. Zarówno wnętrze jak i bryła auta zostały kompleksowo odrestaurowane. Skórzaną tapicerkę świetnie uzupełnia całkowicie nowo wykonane wykończenie drewniane a pasażerowie siedzą w prawdziwie oldschoolowych fotelach kubełkowych z krótkim oparciem. Odnowione BMW E9 otrzymało też charakterystyczny bodykit, który upodabnia to niegdyś skromne 3.0 CSi do homologacyjnego 3.0 CSL, które w latach 70-tych było dla BMW oraz Alpiny drogą do wyścigów aut turystycznych w Niemczech. Auto otrzymało niski, aerodynamiczny zderzak przedni, ikonowe płetwy na szczycie obu błotników, oraz charakterystyczne oskrzydlenie dachu i tylnej klapy. Koła to klasyczne 20-ramienne alufelgi Alpina. Odratowany klasyk też prowadzi się tak jak powinien a nawet i lepiej, lecz tu pojawia się jedno “ale”, fakt który może dla niektórych uczynić ten projekt trochę słodko-gorzkim.
Ekipa ECC odrestaurowała E9-tkę jednocześnie dokonując konwersji na napęd elektryczny. W jaki sposób? Bardzo prosty – pod maskę w miejsce 3-litrowej rzędowej szóstki trafił solidny pakiet baterii. W miejscu dyferencjału umieszczono elektryczny silnik z Tesli, który napędza tylną oś. Część bagażnika poświęcono na mniejszą baterię, celem lepszego rozkładu masy. W miejscu skrzyni i wału napędowego, gdzie przenoszony był napęd z silnika z przodu na koła z tyłu, teraz przewody elektryczne dostarczają energię z baterii do silnika. Ten prosty układ sprawia że BMW E9 tak naprawdę prawie nie zmieniło swoich właściwości jezdnych. Owszem, przybyło parę kilogramów, lecz jak słyszymy w filmie, jest to niemal nieodczuwalne.
Dzięki świetnemu rozkładowi masy, usprawnionemu zawieszeniu oraz lepszym hamulcom, E9 wciąż prowadzi się tak jak powinno prawdziwe klasyczne BMW. Silnik tesli osiąga moc 450 KM i pierwszą setkę osiąga w okolicach trzech sekund! Z pewnością wielu kierowcom brakowałoby w tym aucie konwencjonalnego napędu z manualną przekładnią. Jednak osiągi tego frankensteina nie mają szans kogokolwiek rozczarować.
Źródło: Electric Classic Cars
Comments