Lotus Evija będzie najmocniejszym samochodem sportowym w historii brytyjskiej marki, a wersja przedprodukcyjna jest już na ostatniej prostej. Latem ma się rozpocząć produkcja wersji finalnej
Żeglując po oceanach wszelakich mediów zapewne nie raz zdarzyło wam się trafić na najnowsze dziecko marki Lotus, jakim jest model Evija(np. tutaj). Bez wątpienia można powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z pojazdem wyjątkowym. Rzadko kiedy w końcu mamy do czynienia z pojazdem, który zbliża się do progu 2000 koni mechanicznych. Tak, nie przesłyszeliście się. Tym samym moc 1973 KM ma uczynić najnowszy model Lotusa najmocniejszym samochodem drogowym w historii.
Takie parametry to zasługa zastosowania 4 silników elektrycznych. A wy już dobrze wiecie jaka jest ich najmocniejsza strona – przyspieszenie. Od zera do setki w poniżej 3 sekund, co przy takim Rimacu C_Two i jego niecałych 2 sekund nie robi wrażenia, ale poczekajcie, bo sprint do kolejnej setki trwa dokładnie tyle samo. 200 km/h w 6 sekund? To brzmi naprawdę dobrze, ale im dalej w las, tym lepiej. Z drugiej do trzeciej setki zajmuje to jedynie kolejne 4 sekundy. Sumując to wszystko, dostajemy auto które od zera do trzech setek przyśpiesza w tylko 10 sekund. Prędkość maksymalna wynosząca 340 km/h nie jest niczym nadzwyczajnym przy dzisiejszych czasach, ale akurat to chyba można wybaczyć, będąc wgniatanym w fotel i przyśpieszając w niemal identycznym czasie z jednej setki do kolejnej. Zasięg będzie wynosił około 400 kilometrów, ale nie oszukujmy się, kto jeździ takie dystanse na raz w tego typu pojazdach. No, może poza dniami otwartymi torów, ale skoro kogoś stać na taki model, to nie powinien mieć problemu z załatwieniem sobie lawety czy ciężarówki, aby ta przetransportowała tę bestię na „arenę”.
Kiedy mówimy o tak ambitnym projekcie, ciężko sobie wyobrazić, żeby nie przeszedł on odpowiednich testów zanim ruszy on na linię produkcyjną. Lotus Evija doczekał się już kilku testowych prototypów, ale teraz brytyjski producent jest już gotowy na testy finalnych prototypów przedprodukcyjnych. Wszystko to po to, aby wyrobić się przed rozpoczęciem produkcji w nowej fabryce marki. Ta rozpocząć się ma już tego lata.
Wszystkie egzemplarze oczywiście będą składane ręcznie. Pod produkcję tego modelu Lotus zmuszony był przystosować nową fabrykę, nad którą prace ruszyły już zeszłego lata. I oczywiście producent nie zapomniał również wspomnieć nieco więcej o ich nowej placówce. Sama praca nad projektem budynku wymagała stałej pracy 20 wyspecjalizowanych wykonawców oraz ponad 50 ekspertów, którzy przewijali się przy jej tworzeniu w przeciągu ostatniej połowy roku.
„Jest to obecnie najnowszy zakład do produkcji samochodów na świecie, a jego przejście z deski kreślarskiej do rzeczywistości było bardzo satysfakcjonujące. Jest to dowód poświęcenia wszystkich zaangażowanych i jest idealnym eleganckim i nowoczesnym miejscem produkcyjnym dla modelu Evija w naszej kultowej głównej siedzibie w Hethel ”
powiedział Phil Popham, dyrektor generalny Lotus.
Wspomniana siedziba znajduje się tuż przy 3,5 kilometrowym torze testowym Lotusa w hrabstwie Norfolk. Budynek w którym rodzić się będą modele Evija wyposażony jest w trzy stacje robocze ze specjalnymi suwnicami. Zaprojektowano je tak, aby mimo zdolności do udźwignięcia sporej masy (bo ze względu na zastosowanie akumulatorów samochód ten o masie niemal 1700kg nie będzie należał do najlżejszych) były jak najbardziej eleganckie w swojej smukłości. Sama placówka wyposażona jest też w ponad 30 tysięcy energooszczędnych żarówek LED i najnowocześniejszy tunel świetlny, w którym każdy model będzie dokładnie sprawdzany przed opuszczeniem drzwi fabryki.
W samą pracę nad modelem Evija ma zostać zaangażowanych ponad 1400 pracowników Lotusa. Produkcja tego modelu planowana jest na jedynie 130 egzemplarzy, każdy o wartości półtora miliona funtów.
Foto. materiały prasowe producenta
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments