Gordon Murray najwyraźniej poczuł niedosyt przy projektowaniu GMA T.50 z homologacją drogową, postanawiając przerobić go na torową besię.
Jeżeli miałbym wskazać jeden pojazd ze współczesnych czasów, który osobiście uważam za najbardziej przełomowy, to o ile byłoby to bardzo trudne zadanie, tak bez wątpienia jednym z kandydatów na to miejsce byłoby najnowsze dziecko Gordona Murray’a. Model GMA T.50 jest bowiem samochodem w genialny sposób łączącym starą i nową szkołę budowania supersamochodów. Z jednej strony hybryda powstała z wykorzystaniem najnowszych technologii, z drugiej jednak napędzana przez wolnossącą jednostkę V12 której moc przenoszona jest na tylną oś za pośrednictwem manualnej skrzyni będąc przy tym pozbawionym wszelkich wspomagaczy. Do tego wszystkiego Gordon Murray postanowił odkurzyć stare szkice z czasów Formuły 1, w ten sposób na tył tej bestii trafił ogromny wiatrak. Jednakże nawet tak szalone auto dla Gordona było niewystarczające, przez co pokusił się na stworzenie jeszcze bardziej ekstremalnej wersji przeznaczonej jedynie na tor. Czym zatem GMA T.50 S będzie się różniło względem drogowej odmiany?
Przede wszystkim jak zwykle to bywa w przypadku samochodów które nie muszą się stricte trzymać drogowych homologacji, tak i w tym przypadku dostajemy więcej, lepiej, mocniej i szybciej. Wolnossąca jednostka V12 od Coswortha zanotowała wzrost o 30 koni mechanicznych w związku z przeprojektowanym dopływem powietrza znajdującym się nad kabiną kierowcy. Brytyjski producent silników przeprojektuje również głowice tłoków oraz wałki rozrządu, zapewniając tym samym większy stopień kompresji. Do tego oddychanie jednostki napędowej zostanie poprawione nie tylko za sprawą przeprojektowanego dolotu, ale również uproszczonego układu wydechowego, pozbawionego katalizatorów. W celu poprawy osiągów pozbyto się manualnej skrzyni biegów, w miejsce której znalazła się za to automatyczna przekładnia Xtrac z łopatkami.
Jednakże silnik nie jest jedynym aspektem wokół którego dokonano gruntownych zmian. Imponująca aerodynamika została w znaczny sposób podkręcona. Ogromny wiatrak zasysający powietrze spod podłogi doczekał się tym samym towarzystwa w tylnej części pojazdu w postaci ogromnego skrzydła osadzonego na płetwie rekina oraz dyfuzora. To natomiast wraz z całą masą pomniejszych nowych elementów aerodynamicznych pozwala na podkręcenie ilości generowanego docisku o 170% do wartości 1500 kilogramów.
O ile kilogramów przybyło w liczbie generowanego docisku, tak sam pojazd stracił na wadze dzięki wybebeszeniu wnętrza do gołego carbonu. Dzięki kuracji odchudzającej udało się oszczędzić 94kg, schodząc do masy 890kg.
Cena bez podatków wynosić ma 3,1 miliona funtów, lecz każdy potencjalny nabywca powinien się spieszyć. Drogowa wersja, której nakład wynosić ma 100 egzemplarzy sprzedała się w czasie 2 dób. Można łatwo przewidzieć zatem, że przy czterokrotnie mniejszym nakładzie wersji torowej, ta również sprzeda się w jeszcze krótszym czasie.
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.