Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Tego typu akcje przekazywania pieniędzy ze sprzedaży popieram i za to wielki plus dla marki Bentley

Bentley jest bardzo specyficzną marką, którą albo się kocha albo nienawidzi. Niektórzy zarzucają, że to Passat Premium i trochę racji mają, gdyż Phaeton czerpał rozwiązania z Bentleya Continentala. Jednak stylistycznie marka poczyniła wielki krok naprzód, bo o ile konstrukcje sprzed roku 2000 są znośne, a im dalej w historię tym piękniejsze mamy samochody, tak lata 2005-2013 nie były szczytem marzeń designerów. Kształty były lekko rozlane, brak wyraźnego charakteru i zbyt wielka chęć przypodobania się wszystkim. To sprawiło, że trzeba było zmian.

Dlatego też nowy Continental GT oraz Bentayga przyniosły świeżość, która była marce potrzebna. Za ciosem poszły inne modele i tak Flying Spur doczekał się swojej nowej odmiany. Ten model ogólnie jest brzydkim kaczątkiem w rodzinie, bo to usilne tworzenie limuzyny z auta klasy GT, a to już w teorii nie jest dobrym pomysłem. Teraz jednak Bentley odrobił lekcję i mam nawet wrażenie, że sięgnął do głęboko schowanych zdjęć modelu Mulsanne.

Poprzednia generacja Continentala nie jest idealnym dziełem designerskim, dlatego cokolwiek by nie powstało na jej podstawie to skoczyłoby się fatalnie. Jednak najnowsza wersja skradła serca milionów osób i na obecną chwilę ciężko o lepsze połączenie luksusu, sportowego charakteru i komfortu codziennego użytkowania. Dlatego też bazujący na nowym GT, Flying Spur musiał okazać się hitem pod względem stylistycznym.

Już na pierwszy rzut oka widać odwołanie do klasyki i lekkie pociągnięcie nowoczesnej linii. To elegancja z umiarem i odpowiednim stonowaniem. Bentley jednak chce wyróżnić Edition One, czyli limitowaną edycję. Zawiera ona emblematy Brytyjskiej flagi z jedynką umieszczoną w środku, które pojawiają się na desce rozdzielczej, są wyhaftowane na zagłówkach i przewijają się na tapicerce. Samochód z numerem jeden pojawi się 24 lipca na specjalnej gali poświęconej AIDS, gdzie zostanie zlicytowany, a 100% kwoty zostanie przekazane na fundację Eltona Johna.

Jednak Flying Spur to przede wszystkim klasyka z nowoczesnością. Mamy do wyboru czy chcemy oglądać klasyczne trzy zegary czy za pomocą jednego przycisku obrócić deskę i podziwiac nowoczensy ekran z wyświetlanymi tarczami. Tak naprawdę najważniejszy jest silnik, a jest to 6-litrowa jednostka W12 o mocy 626 koni mechanicznych i 605 Nm. Pozwala rozpędzić ponad 2-tonową limuzynę do setki w 3,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 207 mil na godzinę.

Oficjalne ceny Flying Spur nie są znane, ale szacuje się, że pierwszy egzempalrz zostanie sprzedany za ponad 1 000 000 funtów. Seryjne modele będą sporo tańsze, choć na promocję nie ma co liczyć. Niemniej jednak jeśli macie wolne 1 500 000 złotych możecie rozglądać się za taką limuzyną.

Foto. materiały prasowe Bentley

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *