Toyota Supra nierozłącznie kojarzona jest z silnikiem 2JZ. Mało który projekt podważający tę świętość jest jednak tak kontrowersyjny, jak ten.
Mało jest samochodów cieszących się taką popularnością jak Toyota Supra. Japońskie coupe dzięki licznym występom w popkulturze oraz za sprawą ogromnej podatności na modyfikacje stało się prawdziwym obiektem kultu. Każdy w końcu chciałby się poczuć jak Paul Walker w podrasowanej do tysiąca koni Suprze z legendarnym 2JZ pod maską. Każdy? No właśnie jak się okazuje najwyraźniej nie. Nie mowa tutaj oczywiście o osobach, którym pojazd ten nie przypadł do gustu, bądź po ludzku się przejadł. Zdarzają się bowiem właściciele, którzy zaczynają zauważać, że w dzisiejszych czasach Supra z podrasowanym do kilku czy kilkunastu setek koni 2JZ-tem nie będzie niczym wyróżniającym się na tle innych egzemplarzy. Do takiego samego wniosku doszedł między innymi użytkownik Instagrama o nicku stukinthe90s.
Ryan, bo tak ma na imię, jako kolekcjoner licznych JDM’ów z lat 90. niedawno nabył swoją drugą Suprę czwartej generacji. Szkopuł w tym, że zakupił ją jako nieskończony, torowy project-car z klatką bezpieczeństwa, kubełkami, ale bez jednostki napędowej. Mając chęci do stworzenia czegoś unikatowego, zaprosił obserwujących do podzielenia się pomysłami co do potencjalnego wypełniacza dziury w komorze silnika. Post trafił do sieci pierwszego lipca, a propozycja, na którą ostatecznie się zdecydował, bez dwóch zdań jest mocno kontrowersyjna. Mowa tutaj bowiem o zastosowaniu układu elektrycznego, wziętego wprost z Tesli.
Dziewiątego lipca mieszkaniec Hawajów potwierdził plany do zelektryfikowania swojej Toyoty, co rozpoczęło powolny proces przygotowań do transplantu serca. 25 września Ryan podzielił się listą zakupów konieczną do skompletowania pełnego układu napędowego. Pierwsze fotografie przedstawiające postępy prac zaczęły napływać w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. 20 listopada na jego profil trafiło zdjęcie przedstawiające pełną tylną oś. Zobaczyć możemy zawieszenie, hamulce, ale co najważniejsze, ogromny elektryczny układ napędowy. W lewej „puszce” znajduje się silnik, w prawej inwenter mocy, a pomiędzy nimi znajduje się skrzynia biegów.
W momencie, kiedy jednostka napędowa ostatecznie znalazła się pomiędzy kołami, pod maską wciąż pozostała przestrzeń do zagospodarowania. Z racji na to, że w przeciwieństwie do Tesli, Toyota Supra nie była projektowana z myślą o zmieszczeniu baterii w podłodze, musiały one trafić gdzie indziej. W taki oto sposób litowo-jonowe akumulatory trafiły tam, gdzie normalnie znajdował się silnik 2JZ.
Na ten moment właściciel nie pochwalił się łączną mocą, jaką udało się wyciągnąć przy zastosowaniu tego napędu. Powód jest prosty – tylna rama zawierająca zarówno zawieszenie, jak i silniki, wciąż nie została zamontowana. Ryan natomiast liczy, że uda się to zrobić już w przeciągu tego tygodnia. Pozostaje trzymać kciuki, aby wszystko się udało.
W przypadku takich projektów jak bumerang powracają zdania, czy coś takiego w ogóle wypada zrobić. W końcu tradycja, legenda, jak można tak odbierać temu samochodowi tego, za co wszyscy go pokochali. Z drugiej strony – czemu nie? Motoryzacja wielokrotnie pokazywała, że jedynym ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia. Chcesz Suprę z 2JZ o mocy ponad tysiąca koni mechanicznych? Proszę bardzo! Marzy ci się V8 pod maską Civica? Śmiało! Chcesz przepłynąć kanał La Manche za pomocą przerobionej, amfibijnej Toyoty Hilux? Czemu nie? Poza tym, w końcu to jego auto i może zrobić z nim to, co tylko zechce. Jeśli ktoś chce natomiast zobaczyć Suprę zmodyfikowaną w tradycyjny sposób, jest przecież cała masa innych projektów.
Mając za sobą aspekt kontrowersyjności tego napędu, zastanówmy się nad jego wadami i zaletami względem seryjnie montowanego silnika 2JZ. Przede wszystkim wspomnieć trzeba o największym atucie jednostki elektrycznej, a mianowicie pełnej mocy dostępnej niemal od zera. Po prostu żaden silnik spalinowy, niezależnie jak dobry, nigdy nie zbliży się w tym aspekcie do jednostki elektrycznej. To natomiast zapewnia znacznie lepsze przyspieszenie względem samochodów jednostkami spalania wewnętrznego. Ciężko natomiast oszacować masę takiego zestawu. Jasne, 2JZ jest silnikiem naprawdę ciężkim (dzięki czemu zawdzięcza większość swoich zalet). Mimo wszystko jednak akumulatory litowo-jonowe od lat są piętą achillesową napędu elektrycznego. Zamontowanie pakietu baterii w komorze silnika powinno zatem zapewnić w miarę dobry rozkład masy przy wadze podobnej do jednostki 2JZ. Oczywiście pod warunkiem, że sam zestaw akumulatorów nie będzie znacznie cięższy.
Mimo wszystko sam projekt robi wrażenie pomysłowością i pozostaje trzymać kciuki, aby całość udało się poskładać do kupy. Bez wątpienia samochód będzie robił niemałe wrażenie w akcji.
Foto. stukinthe90s
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments