Naprawdę smutny to widok, gdy Maserati słynące z pięknego dźwięku i potężnej mocy skłania się ku elektrykom, a model GranTurismo znika z oferty producenta
Obecna sytuacja Maserati nie jest zbyt kolorowa, bo marka poza modelem Levante, który nie do końca spełnił oczekiwania sprzedażowe, nie oferuje żadnej nowości. Do tego wycofano model GranTurismo, który był od lat symbolem marki i pełnił rolę wizytówki jako samochód sportowy z charakterem i trójzębem na grillu. Te czasy jednak minęły i Maserati musi myśleć o czymś nowym, o czymś co postawi firmę na nogi, bo już pojawiały się głosy, że FCA chce sprzedać Maserati, gdyż to nie przynosi odpowiednich zysków. Problem w tym, że obecnie firma ma w planach przyszłość elektryczną opartą na SUV’ach klasy premium i crossoverach, co nie wróży nic dobrego dla ich wizerunku. Zobaczcie jednak co przygotował grafik Luca Serafini jako wizualizację dla Maserati.
Nazwa MilleMiglia nie jest przypadkowa, bo nawiązuje do kultowego wyścigu we Włoszech, w którym biorą udział między innymi samochody Maserati oraz Ferrari z lat 50. czy 60. ubiegłego wieku. To świątynia włoskiej motoryzacji, a sam koncept odwołuje się właśnie do samochodów z tamtych lat. Nadwozie typu speedster oparte na legendarnych modelach 250F i 6CM, które można brać za kanony piękna ówczesnej motoryzacji i lekki powiew nowoczesności. Tak dla smaku. Światła to drobne paski LED w bardzo artystycznych wzorach zarówno z przodu jak i z tyłu, co docenią osoby lubiące minimalizm. Tył to tak naprawdę wielki wlot powietrza z dyfuzorem, ale nic więcej w tym aucie niepotrzeba. To wszystko zamknięte w opływowych kształtach i pięknym niebieskim kolorze. Czego chcieć więcej?
Ano wprowadzenia do produkcji, bo to tylko wizja fana marki, a nie oficjalny koncept. Szkoda, bo to auto mogłoby idealnie podsumować dotychczasową historię marki oraz być dziełem sztuki w przyszłości. Maserati ma jednak inne plany i skupia się na praktycznych oraz eleganckich samochodach. Mamy zobaczyć elektrycznego następcę GranTurismo, ale to nie będzie to samo. To tak jakby wciskać do Ferrari silnik 1.2 R3 i mówić, że to auto sportowe, bo ma 400 KM. Niby można, ale efekt całkowicie inny, a skaza pozostanie na lata. W planach jest również mniejsze Levante, czyli crossover w podobnej stylistyce, aby uratować sprzedaż i finanse marki. Może lepiej byłoby zrobić praktyczne GT z V8 i hybrydą? Ostatnio popularny temat wśród aut sportowych.
Foto. Luca Serafini
Założyciel | Redaktor naczelny
Pasjonat motoryzacji i marketingu – wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.