Lawrence Stroll ze swoimi pieniędzmi może sporo namieszać w świecie Formuły 1, a Aston Martin może stać się zespołem B dla Mercedesa
Mimo szalejącego wirusa, jak i tragicznej sytuacji finansowej w ostatnich latach, wygląda na to, że niedaleka przyszłość marki Aston Martin pozostanie niezagrożona, pozwalając na stopniowe wyjście na prostą. Dużo w tym zasługi pewnego kanadyjskiego biznesmena, który postanowił grosza dać Astonowi, kontem bankowym potrząsnąć. Wraz ze sporym zastrzykiem gotówki wiązać się mają spore zmiany. Po ogłoszeniu decyzji o przekształceniu zespołu Formuły 1 Racing Point na fabryczny team Astona Martina, dostajemy informacje o kolejnych krokach, które zostaną podjęte po doinwestowaniu firmy przez konsorcjum Strolla.
Wspomniana kwota, na którą kanadyjski miliarder ma wesprzeć brytyjską markę na najbliższe pięć lat opiewać ma na 200 milionów funtów. Jest to oczywiście ogromna suma, która na pewno pomoże w trudnej sytuacji Astona Martina, jednakże w porównaniu do strat generowanych przez firmę może wydawać się marnym pocieszeniem. 104 miliony funtów w 2019 oraz 119 milionów funtów w pierwszym kwartale bieżącego roku razem wynoszą więcej, niż to, co wprowadzić ma ze sobą Stroll. Mimo można zakładać, że będzie to dopiero początek, patrząc na to, że Kanadyjczyk jest obecnie w posiadaniu jednej czwartej akcji brytyjskiego producenta, a współpraca nie miała nawet okazji się jeszcze rozkręcić przez szalejącego wirusa.
Niedawno potwierdzono oficjalnie spekulacje, że Andy Palmer (nie, nie ma on nic wspólnego z Jolyonem), ustąpi ze stanowiska stanowiska szefa Astona Martina. Jego miejsce zajmie szef działu AMG Mercedesa, Tobias Moers. Ma to bezpośredni związek z planami Strolla na dalsze inwestycje w markę. Nowy szef swoją pracę rozpocznie 1 sierpnia tego roku.
„Jestem naprawdę podekscytowany dołączeniem do Astona Martina Lagondy na tym etapie jego rozwoju.„Zawsze pasjonowałem się samochodami wyczynowymi i cieszę się, że mogłem pracować dla tej kultowej marki, która była mi bliska od strony technicznej na początku współpracy obu firm. Po przybyciu Lawrence’a, jako prezesa wykonawczego, znacznej inwestycji ze strony jego konsorcjum Yew Tree, dokończenia podwyższenia kapitału i resetu, uważam, że istnieje znaczna szansa na wykorzystanie mocnych stron firmy, aby z powodzeniem dostarczyć planowany produkt i przeprowadzić ekspansję marki. ”
– komentuje Tobias Moers
Przejście osoby związanej z Mercedesem ma zacieśnić współpracę między firmami. Tajemnicą nie jest, że Daimler posiada 5% udziałów w marce, a do niedawna brytyjski producent korzystał z niemieckich silników, i choć wkrótce postawią na jednostki napędowe własnej konstrukcji, tak wciąż spora ilość części będzie zaopatrywana od Mercedesa. Nie można jeszcze zapomnieć, że ma to spore znaczenie również po stronie zespołu Formuły 1, który również będzie korzystał z układu napędowego od AMG. Jak informuje serwis Auto Bild Motorsport, Toto Wolff po wygaśnięciu w tym roku umowy, ma również ustąpić ze stanowiska szefa zespołu Mercedes. Co to może oznaczać?
Otóż Toto Wolff ma 30% udziałów w spółce odpowiedzialnej za zespół F1 Mercedesa (pozostałe 70% należy do Daimlera). Jednocześnie posiada swój udział (nabył niedawno) w Aston Martinie. Teraz dodajcie sobie do tego postać Tobiasa Moersa, byłego szefa AMG, który będzie szefem Astona i postać Lawrenca Strolla, który ma sporo pieniędzy oraz udziały w Astonie. Nie trzeba doszukiwać się teorii spiskowych, aby stwierdzić, że udziały Wolffa w Mercedesie mogą się w najbliższym czasie powiększyć, a Racing Point, które zostało przemianowane na Aston Martin F1, będzie nowym zespołem zależnym od Mercedesa. Istnieje jeszcze możliwość, że zespół Mercedesa przekształci się w zespół Aston Martin, a Racing Point pójdzie pod młotek. Który scenariusz jest według was najbardziej prawdopodobny?
Foto. materiały prasowe
Miłośnik motoryzacji i motorsportu. Staram się cieszyć pasją na różne sposoby – od dziennikarstwa, przez amatorską rywalizację na torze, po konstruowanie bolidów w ramach AGH Racing – zespołu Formuły Student.
Comments