George Russell jest znany ze świetnej jazdy w kwalifikacjach. Niestety dla niego, podczas rundy na Silverstone pola startowe ustali sprint.
Nie od dziś wiadomo, że każdy z kierowców w Formule 1 ma jakąś cechę specjalną. Ci najlepsi są także najbardziej wszechstronni, co czyni ich perfekcjonistami w każdym aspekcie umiejętności zawodnika. Zazwyczaj jednak do kierowców przypisywane są pewne łatki, które często ciągną się za nimi przez całą karierę. Dla przykładu Jenson Button całą swoją przygodę w F1 spędził, będąc nazywanym tym, który świetnie zarządza oponami. Jego rywal z toru, Mark Webber, był z kolei nieudacznikiem w kontekście startów, co wytykano mu na każdym kroku. Pewnego rodzaju problem ma również George Russell, który właśnie spędza swój trzeci sezon w Williamsie. Brytyjczyk do perfekcji opanował jazdę w kwalifikacjach, co potwierdza, regularnie walcząc o awans do Q3. Tak świetnie nie jest już w wyścigach, w których zawsze coś nie wychodzi kierowcy stajni z Grove. Z tego rodzą się oczywiste niepokoje w kontekście nadchodzącego GP Wielkiej Brytanii.
Weekend na Silverstone będzie świetnym przeżyciem, na trybunach znajdzie się jeszcze więcej osób niż w Austrii. Dodatkowym smaczkiem będzie prawdopodobne zwycięstwo Anglii na Mistrzostwach Europy, co jeszcze bardziej nakręci obserwatorów z naszego kraju. Niestety oprócz tego będziemy mieli do czynienia ze sprintem kwalifikacyjnym. Nie jestem pewien, czy jesteśmy wycisnąć z niego więcej niż z normalnych kwalifikacji. Zazwyczaj prezentowaliśmy się dobrze w czasówkach, jednak trzeba dać szansę nowemu formatowi. Każdy startuje z taką samą wiedzą na ten temat, co daje nam znacznie większe możliwości.
George Russell
George Russell ma za sobą kilka świetnych weekendów wyścigowych. Korzystna passa rozpoczęła się we Francji, gdzie Brytyjczyk był w stanie odwrócić losy wyścigu, który ostatecznie ukończył na dwunastej pozycji. O wiele lepiej zapowiadały się rundy na Red Bull Ringu. Podczas kwalifikacji do GP Styrii kierowca Williamsa zajął jedenaste miejsce, ostatecznie po karze dla Tsunody ruszał dziesiąty. Niestety z wyścigu wyeliminowała go awaria pojazdu, do tamtego momentu Russell radził sobie jednak naprawdę fantastycznie. Największy sukces przypadł na GP Austrii, gdy Brytyjczyk wprowadził Williamsa do Q3. Tam pokonał jeszcze Lance’a Strolla, a dzięki karze dla Sebastiana Vettela ruszał do rywalizacji z ósmego pola. Tym razem nie wszystko szło tak perfekcyjnie, mimo to pod koniec wyścigu pojawiła się realna szansa na punkty. Ostatecznie Russell skończył tuż za Alonso, jednak sam wyciąga z weekendu wiele wniosków i sporą dozę pozytywnej energii.
Mam wrażenie, że obecnie wraz z zespołem wyciskamy siódme poty z naszego bolidu. Szczególnie w sobotę, gdy liczy się każdy ułamek sekundy, a jakiekolwiek błędy automatycznie eliminują z dalszej walki. Wówczas wszyscy wchodzą na swoje najwyższe umiejętności i pokazujemy nasz prawdziwy potencjał. Cała ekipa wykonuje świetną robotę i brakuje nam już niewiele, żeby ukończyć wyścig w punktach. Zajęliśmy dwunaste miejsce we Francji, teraz było jedenaste, wcześniej wycofaliśmy się, będąc na ósmej lokacie. Na dodatek wszystkie czołowe bolidy były cały czas w wyścigu, co tylko pokazuje nasze możliwości.
George Russell
Foto. Red Bull Content Pool