Francesco Bagnaia zwyciężył w fantastycznym stylu Grand Prix Malezji, jednak Włoch jeszcze nie zdobył tytułu mistrzowskiego.

Francesco Bagnaia musiał zrobić jedną rzecz, wystartować tak, aby jak najszybciej znaleźć się z przodu. Włoch tak też zrobił, zawodnik fabrycznej ekipy Ducati po nieudanych kwalifikacjach startował z odległej, dziewiątej pozycji, tempo na zwycięstwo było, tylko trzeba być z przodu, aby tak się stało. Bagnaia zaliczył najlepszy start w swojej karierze, z dziewiątego pola do pierwszego zakrętu wjechał na drugim miejscu. Fabio Quartararo jednak nie pozostał dłużny Bagnai i też zaliczył świetny start, z dwunastego miejsca awansował na piąte.

Jorge Martin przewodził stawce i do tego odjeżdżał liderowi klasyfikacji generalnej i Enei Bastianiniemu. Niestety zawodnik Prima Pramac Ducati nie wytrzymał narzuconego przez siebie tempa i na siódmym kółku zakończył swój wyścig. Prowadzenie objął Francesco Bagnaia, drugi był Enea Bastianini, a trzeci Fabio Quartararo, który uporał się z Marckiem Marquezem dwa okrążenia wcześniej.

Mogłoby się wydawać, że już wszystko jasne nie będzie emocji, na szczęście każdy kto tak myślał był w błędzie. Enea Bastianini nie zamierzał odpuszczać, na jedenastym kółku zawodnik Gresini Racing przeprowadził udany atak na pozycję lidera. W Ducati wszyscy zamarli, a to dlatego, że do Quartararo zbliżał się Bezzecchi, który mógłby pozbawić Francuza szans na tytuł, jeśli Bagnaia odniósłby zwycięstwo. Lider klasyfikacji generalnej jednak wiedział, co robi, na czternastym okrążeniu wyprzedził Bestię i kontrolował końcówkę wyścigu.

Mimo tego zawodnik Gresini Racing nie odpuszczał i na ostatnim kółku próbował zaatakować po zewnętrznej w zakręcie numer dziewięć. Ostatecznie Pecco wygrał, drugi był Bastianini, a trzeci Fabio Quartararo, czwarty dojechał Bezzecchi. Dobre kwalifikacje zaliczył Marc Marquez, jednak ośmiokrotny mistrz świata zmagał się ze swoją maszyną przez cały wyścig i skończył siódmy.

Francesco Bagnaia

Quartararo nadal ma szanse na tytuł mistrzowski, ale musiałby wygrać w Walencji, a Bagnaia zakończyłby wyścig co najwyżej na piętnastym miejscu. Finał sezonu za dwa tygodnie, jednak mimo wszystko tylko cud pozwoli Francuzowi na obronienie tytułu.

Fot: materiały prasowe serii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *