Adam Sroka jest szybkim i utalentowanym zawodnikiem, który w ubiegłym sezonie z sukcesami rywalizował w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska. Podczas startu w pierwszej rundzie MRF Tarmac Masters wygrał swoją klasę. Efektowna i skuteczna jazda to znak rozpoznawczy Adama. Wiedzieliście, że jeszcze kilka lat temu w ogóle nie interesował się rajdami?

Zacznijmy Naszą rozmowę od pierwszego startu w tym roku. Tarmac Masters w Nowej Rudzie i bardzo szybka jazda. Gratuluję. Jak oceniasz start?

Adam Sroka: Start oceniam bardzo pozytywnie, celem było sprawdzenie nowego auta, oraz rozprostowanie kości po długiej przerwie. Rajd potraktowałem typowo testowo oraz jako sprawdzenie tempa w porównaniu do zawodników z RSMP. Pod pasowały mi odcinki, z autem też szybko odnalazłem wspólny język i zaowocowało to pierwszym miejscem w klasie.

Adam Sroka

Od kilku sezonów jeździsz Hondą Civic, popularnym „jajkiem”. Jak widać mimo wieku samochodu, jest ona bardzo konkurencyjna. Czy nadal jest to dobra baza pod rajdówkę?

Hondą Civic przejechałem cały zeszły sezon w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Śląska. Czy to dobra baza? Trudno stwierdzić, jak sam zauważyłeś, to jest szybki samochód i bardzo konkurencyjny, jednak niektóre modele mają ponad dwadzieścia pięć lat. Oczywiście z oryginału została tylko karoseria, reszta jest praktycznie nowa. Jednak kolokwialna „buda”, jak mówimy o nadwoziu, ma stosunkowo niewielką sztywność. Jakbym miał budować samochód, skierowałbym się w stronę czegoś nowszego. Chociaż niewątpliwie jest to stosunkowo tanie rozwiązanie, szczególnie na początku, gdy ktoś zaczyna od KJS. Na rajdy jeżdżę samochodem wypożyczonym, ale podejrzewam, że koszt budowy  topowego egzemplarza zgodnego z Homologacją  to około 60 000 – 70 000 zł. Każdy musi sobie ocenić, czy warto. Do popularnych KJSów gdzie nie obchodzi nas Homologacja na pewno uda się zbudować auto dużo, dużo taniej.

Oglądałem Twoje nagrania zza kierownicy. Jeździsz bardzo precyzyjnie i wykorzystujesz całą szerokość drogi. Nauczyłeś się tego instynktownie, czy miałeś dobrego nauczyciela?

Chcąc jeździć szybko, obojętnie czy w rajdach, czy w wyścigach trzeba wykorzystywać do granic możliwości szerokość drogi lub toru i jeździć bardzo płynnie (czysto). Jest to oczywiście pewną stratą dla kibiców, ponieważ jazda jest mniej widowiskowa. Staje się bardziej wyścigowa, ponieważ tak jest po prostu szybciej. Moja historia z motorsportem zaczęła się od oglądania znajomego na wyścigach. Podpatrywałem, co robi i marzyłem o starcie. Obejrzałem też sporo nagrań pokładowych (onboardów). Co ciekawe do 2016/2017 roku nie interesowałem się rajdami. Natomiast jazdy nikt mnie nie uczył. Jestem typowym samoukiem, podpatrywałem innych i sam wyciągałem wnioski.

Dlaczego zainteresowałeś się rajdami?

Miałem cywilne Subaru Impreza WRX, któremu było bliżej do rajdówki niż wyścigówki, jednak utrzymanie kosztowało mnie zdecydowanie za dużo. Postanowiłem to zmienić i kupiłem sobie Seata Ibizę z legendarnym silnikiem 1.9 TDI, ponieważ była to najtańsza opcja. Za resztę pieniędzy ze sprzedaży Subaru dokupiłem jeszcze Citroena Saxo, tak zacząłem jeździć w KJS-ach. Wiadomo, że wybierając tę drogę, idziemy bardziej w kierunku rajdów. Dlatego wyszło to trochę przypadkiem.

Teraz Ty jesteś również instruktorem. Jak wyglądała droga do tego miejsca?

To jest jedna z ciekawszych historii, ponieważ to jest zupełny, zupełny przypadek. Było pewne wydarzenie w 2015 roku, na które mój znajomy miał jechać. Rywalizował w wyścigach i miał wziąć w nim udział. Jednak tuż przed samą imprezą, kilka dni przed dosłownie okazało się, że nie mógł na nią pojechać. Akurat w tym czasie odwiedziłem go w domu i zaproponował mi zastępstwo za siebie. Wiedział, że dobrze jeżdżę, dlatego porozmawiał z organizatorem. Ostatecznie zgodzili się. Na tym wydarzeniu spotkałem wiele różnych osób, które wskazały mi różne drogi i tak to się zaczęło.

Jazda różnymi samochodami z pewnością pomaga Ci w lepszym czuciu pojazdu już od pierwszych kilometrów. Czy są ogólne zasady, które pomagają lepiej wyczuć auto?

To, co powiedziałeś na samym początku. Jazda różnymi samochodami od tych wartych pięćset złotych po kilka milionów złotych na pewno pomaga. Też różny stan techniczny jest ciekawym doświadczeniem. Po pewnym czasie odkrywasz, że samochody mają wiele punktów wspólnych. Czegoś podobnego już doświadczyłeś w samochodzie tylnonapędowym z silnikiem umieszczonym centralnie, przednionapędowym i tak dalej. Są punkty odniesienia, które na pewno ułatwiają adaptację w kolejnym wozie. Mogę powiedzieć na własnym przykładzie, że bardzo szybko adaptuję się do nowego dla mnie auta. W rajdach nie przejechałem żadnych testów, żadnego treningu na torze przed zawodami rajdówką, którą startuję.
Natomiast najbardziej podstawową rzeczą do zdobycia odpowiedniego wyczucia samochodu, od której wszyscy muszą zacząć, jest poprawna pozycja za kierownicą.

W historii Twoich startów są występy w roli pilota. Czy według Ciebie taka zmiana miejsc jest korzystna dla rozwoju kariery?

Moje starty w roli pilota to w dziewięćdziesięciu procentach występy ze znajomymi, żeby miło spędzić weekend. Nie jestem etatowym pilotem, jednak uważam, że taka zmiana miejsc dużo daje. Przede wszystkim siedząc na prawym fotelu, widzimy rzeczy, których nie widać z lewego fotela. Dużo łatwiej jest docenić pracę pilota, tego jak ona jest wymagająca. Przez to też jako kierowca później wiem, co mogę robić, a czego nie robić, żeby pilotowi dodatkowo nie komplikować zadania. Są czasem jakieś głupie zachcianki kierowcy, które staram się ograniczać. Również podczas jazdy z ludźmi na szkoleniach zrozumiałem, jak wiele widać z miejsca pasażera. Obserwowanie ruchów, czy to pomaga, czy to nie pomaga. Można sobie wszystko na spokojnie przeanalizować, nie walcząc na ułamki sekund.  Uważam, że każdy, kto planuje starty w rajdach, powinien chociaż raz usiąść na prawym fotelu w roli pilota, ponieważ to wnosi sporo do rozwoju kariery.

Co jest Twoją największą słabą stroną?

W skrócie głupota (śmiech). Podejmowanie czasami nadmiernego ryzyka na rajdzie, ale walczę z tym. I drugą rzeczą jest brak doświadczenia, bo jednak tych startów w rajdach nie było wiele (jedenaście). Każdy start przynosi coś nowego, uczę się z występu na występ.

Największy atut?

Oj, trudno powiedzieć. Myślę, że wyczucie samochodu, wyczucie przyczepności opony. To są rzeczy, które mi wychodzą, jednak jest jeszcze dużo elementów do poprawy w samej technice jazdy. Balans samochodu, czasami za dużo skręcam kierownicą i jeżdżę na za dużej podsterowności.

Teraz kilka pytań o rajdowe marzenia. W ubiegłym roku pojechałeś Rajd Barbórka Fordem Fiestą R2. Otwarta maska lekko popsuła wynik. Czy chciałbyś spędzić cały sezon w takim samochodzie?

Adam Sroka

Starty samochodem rajdowym R2 to jest moje rajdowe marzenie i chętnie przejechałbym w niej cały sezon. Akurat jest to marzenie całkiem realne. Wiadomo, każdy myśli o występach w Rajdowych Mistrzostwach Świata, ale stąpajmy po ziemi. Co do Rajdu Barbórka, będąc szczerym, otwarta maska niezbyt popsuła wynik. Po analizie szacuję, że straciliśmy około dwóch sekund na tej sytuacji. Ogólnie mogę śmiało powiedzieć, że to był najbardziej rozczarowujący start w mojej karierze. Miałem spore oczekiwania wobec tego występu. Finalnie zajęliśmy piąte miejsce w klasie, dlatego trudno mówić o słabym rezultacie, ale… Zabrakło nam dwóch sztuk opon. Pierwszy przejazd Toru Modlin zmienił mocno wynik. Gdybym miał cztery supermiękkie opony, a nie tylko dwie, to wynik byłby o niebo, niebo, niebo lepszy. Niepotrzebne oszczędności.

Jakie masz plany 2020 rok?

Prawdopodobnie wystartuję w Rajdzie Rzeszowskim Hondą Civic w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Co będzie dalej, powiem po tym występie. Realnie patrząc obecnie, jest duża szansa, że zaplanowane na ten sezon cztery rajdy uda się zorganizować. Czy we wszystkich pojadę, czas pokaże.

Adam Sroka

Foto. archiwum prywatne

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *