Oceniania sezonu ciąg dalszy, tym razem rzucimy sobie okiem na ekipę z Maranello. Nie oceniłem Ferrari dobrze, więc jeżeli jakiś fanatyczny tifosi będzie chciał mnie obedrzeć ze skóry, to przypominam, że to jest opinia czysto subiektywna, a żyjemy w kraju w którym istnieje wolność słowa i poglądów.

Ferrari – 3

Miał być Hit. Nowy szef zespołu, młody talent Charles Leclerc partnerem 4-krotnego mistrza świata Sebastiana Vettela, nowy projekt bolidu. Wszystko zapowiadało się w dość obiecujących barwach, ale pierwszy poważny błąd zaistniał przed wystartowaniem sezonu. Mam na myśli deklarację szefa zespołu, że numerem jeden zespołu jest Vettel, oraz, że w przypadku ,,rywalizacji na torze” kierowców Ferrari, faworyzowany będzie Vettel.

W teorii określenie ról zespołowych nakreśla priorytety zespołu i pomaga kierowcom odnaleźć się w sytuacji. Tylko że takie decyzje działają tylko w określonych sytuacjach i w określonych zespołach. W Mercedesie mimo iż ta deklaracja nie jest jawna, bez wahania możemy wskazać kierowcę 1 i 2. U nich ten system działa świetnie, bo nie dopuszcza do walki zespołowej i zapewnia spokój w najsilniejszym zespole F1. W sytuacji Ferrari, które od kilku lat nie było w stanie pokonać Merca, oraz w sytuacji, kiedy Vettel od kilku lat nie stanął na wysokości zadania, to nie miało prawa się udać. Ktoś może powiedzieć, że to miało pomóc Vettelowi psychicznie, żeby mógł walczyć z Hamiltonem, ale przepraszam bardzo, Ekipa, która walczy o MŚ nie może wykonywać takich ruchów w trosce o psychikę swoje kierowcy, kosztem drugiego. 

Z góry założono, że Leclerc będzie wolniejszy od Vettela. Da się przeżyć- czasami trzeba w życiu zakładać różne rzeczy. Problem z deklaracją Ferrari polega na tym, że Monakijczyk od razu pokazał, że jest na co najmniej równym poziomie a Ferrari brnęło dalej w realizacji tej deklaracji. Na początku sezonu doszło do kilku spięć zespołowych oraz poleceń. Australia, Bahrain i Hiszpania gdzie szybszy Leclerc miał rozkazane, żeby nie wyprzedzać Vettela. Wymieniać można długo, a nie ma sensu opisywać rozlegle każdą sytuację. Później sytuacja się zmieniła, ale to już było za późno- Mercedes osiągnął ogromną przewagę.

Bolid nie był udaną konstrukcją. Sporo dzięki silnikowi zyskiwał na prostych, ale bardzo tracił w zakrętach. Poza Singapurem i wyścigach z długimi prostymi Ferrari nie miało narzędzi do walki z Mercedesem (w GP Węgier, na krętym torze, kierowcy Ferrari pod koniec wyścigu tracili ponad minutę do Mercedesa).

Ilość wpadek i wszechobecna Grande Strategia (która stała się wręcz memem), to jest coś, co samo w sobie się kompromituje i nie wymaga zbędnego komentarza. Wymieniać można wiele sytuacji, od początku do końca sezonu. A to jest przecież główny kandydat do pokonania Mercedesa
Po czymś takim nie mogę pozytywnie ocenić zespołu z Maranello i tą negatywną ocene daję za całokształt, bo tak funkcjonująca ekipa nie miała szans w walce o tytuł w tym sezonie. Gdyby nie to, że Red Bull nie miał dobrego 2 kierowcy, to ich sytuacja w tabeli mogłaby się jeszcze pogorszyć (na szczęście Red Bull też popełnia błędy, co skomentuje w następnym artykule). Teoretycznie zespół zaczął sobie radzić trochę lepiej w drugiej części sezonu, ale z taką stratą do lidera, Mercedes nie musiał się wysilać na tym sezonie i mógł się skupić na przyszłych. Zły sezon, do zapomnienia.

Sebastian Vettel – 4

Czterokrotny Mistrz Świata. Lider Ferrari w latach 2015-18. Lider, który był faworyzowany kosztem Raikkonena, teraz jest oficjalnie ogłoszony, jako lider, który będzie faworyzowany kosztem Leclerca. I znowu nie stanął na wysokości zadania. Błąd w Kanadzie, który kosztował go zwycięstwo. Spiny, nieprzemyślane zachowania, problemy z psychiką itd.

Tak całkiem szczerze, to jest mi jego po prostu szkoda. Utalentowany kierowca, w legendarnym zespole, a trzeba sobie powiedzieć wprost- nie daje sobie rady jako lider topowego zespołu. To już nie te czasy. W Red Bullu, kiedy był na topie, to miał to coś, ale jak nie jest w najsilniejszym zespole, to nie daje sobie rady. Moim zdaniem jest to splot wielu czynników- okoliczności w zespole, poziomu zespołu, poziom kolegi z zespołu, oraz to, że sam się na przestrzeni lat zmienił. Osoba, która od kilku lat była liderem i miała całkowitą przychylność zespołu, by przynajmniej powalczyć z Mercedesami, w ostateczności kończy sezon 24 punkty za Leclerciem.

Charles Leclerc – 8

Na szczęście, ten artykuł zakończę pozytywnym akcentem. Charles Leclerc już od Australii udowodnił, że jest w stanie rywalizować na równych warunkach, a nawet pokonać go. Najwięcej Pole Positions w tym sezonie. Dwie zasłużone wygrane plus dwie, które były bardzo blisko. W Bahrajnie Monakijczyk jechał po prostu świetnie, ale awaria silnika sprawiła, że ukończył tylko trzeci. W Austrii natomiast po ostrej walce utracił prowadzenie na rzecz Maxa Verstappena.

Ostatecznie pokonuje Sebastiana Vettela w klasyfikacji, zyskuje sympatie tifosich, dla których wygrał domowe Grand Prix. Bardzo dobry sezon jak na debiut w zespole Ferrari, gdzie był traktowy na początku traktowany jak 2 kierowca, który nie ma prawa wyprzedzić Vettela, dopóki zespół nie pozwoli.

Mimo młodego wieku i słynnej deklaracji Charles zrobił to, co do niego należało. Podobna deklaracja w przyszłym roku jest już na logikę niemożliwa, dzięki czemu i zespół i Charles przed sezonem 2020 będzie w lepszej sytuacji. Oczywiście zdarzały się błędy, wpadki, gorsze momenty, ale można to po części usprawiedliwić brakiem doświadczenia, presją oraz nierównym traktowaniem, na początku sezonu.

Foto. Scuderia Ferrari Press Office

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *