Założyciel | Redaktor naczelny Pasjonat motoryzacji i marketingu - wielu mówi, że urodził się z benzyną we krwi, lecz lekarze wciąż mają wątpliwości jak to możliwe.

Tegoroczne Le Mans to tak naprawdę klasa GTE Pro + reszta. LMP1 było nudne jak flagi z olejem, a GTE Am jest dosyć dalekie od zadziornej rywalizacji.

Początek wyścigu Le Mans zaczął się dosyć spokojnie i co najważniejsze obyło się bez kontaktu w pierwszym zakręcie, choć dwa samochody przejechały szykanę poza torem. Już na początku Toyota zaczęła budować sobie przewagę i sukcesywnie posuwać się do przodu mając przed sobą wolny tor. Tak naprawdę kategoria LMP1 to wyścig Toyoty + reszta. 3. miejsce w LMP1 to dopiero 1. miejsce w tej klasie, bo to tam zaczyna się walka prywatnych zespołów.

Porsche 911 RSR, Porsche GT Team (93), Patrick Pilet (F), Nick Tandy (GB), Earl Bamber (NZ)

Najlepsze było w GTE Pro, bo to tam samochody walczyły na milimetry i setne sekundy między sobą. Była to kategoria, która wywoływała najwięcej emocji i zapewniała najlepsze widowisko. Ciężko było wskazać jednoznacznie mocny samochód, bo dochodziło do przetasowania stawki. Około 20:40 doszło do zderzenia Corvette #63 z Porsche #88. Wydawało się, że ucierpiała tylko Vette, która wycofała się od razu z wyścigu, ale po wizycie w boksie również Porsche opuściło wyścig.

Jak przez cały sezon nie wyjeżdżał ani razu Safety Car tak na Le Mans w ciągu godziny trzy razy widzieliśmy samochód bezpieczeństwa. Wszystko za sprawą wypadków. Na przykład Rebelliona, który na dohamowaniu stracił panowanie i uderzył przodem w bandę. Podobn przez mokrą nawierzchnię. Później kłopoty miał Aston Martin, gdy jeden z samochodó był w garażu drugi przestrzelił zakręt i uderzył mocno drzwiami kierowcy w bandę. Kierowcy nic się nie stało, ale zabrała go karetka do centrum medycznego.

ARC BRATISLAVA #49 również nie miała szczęścia i doszło do dziwnej sytuacji tak jakby kierowca przespał zakręt przed zjazdem do boksu i wpadł na trawę. Chwilę później Ford GT szczęśliwie co prawda uratował się przed uderzeniem o bandy, ale obrócił samochód i powoli wracał na tor.

Nasz rodak w INTER EUROPOL COMPETITION (polski zespół) wystartował z 13 rzędu i szybko przebił się w okolice P15-P17. Niestety nagle pojawiły się kłopoty ze skrzynią biegów i zespół spad na P20 klasy LMP2. Wielka szkoda, bo przez 10 godzin jechali równym tempem. Później po powrócie na tor pękła opona, a przejazd połowy toru spowodował rozległe uszkodzenia samochodu. Gdy zespół uporał się z awarią przyszedł czas na kolejne usterki i o swoim istnieniu przypomniał ponownie kompresor skrzyni biegów. Zespół cały czas przemieszczał się między P15 a P20 w swojej kategorii.

O 1:24 P3 klasy LMP1, czyli SMP Racing #17 miało poważny wypadek i zakończyło wyścig. Bolid bokiem przeszedł zakręt i uderzył w bandę. Tak solidne uderzenie zakończyło się totalnym zniszczeniem bolidu. Przykro, bo spośród prywatnych zespołów był to najlepszy wynik. Również Dragonspeed #31 zaliczył poważny wypadek, który wyeliminował go z wyścigu

Porsche 911 RSR, Porsche GT Team (92), Michael Christensen (DK), Kevin Estre (F), Laurens Vanthoor (B)

Nie tylko prywatne zespoły miały problemy techniczne. Porsche #92 około 4:00 zjechało na wymianę klocków, a stało w garażu kilkanaście minut spadając w klasyfikacji generalnej. Okazało się, że są problemy z wydechem, co spowodowało, że z pozycji lidera Porsche spadło do środka stawki.

Możemy trochę żałować, że nie spadł deszcz podczas wyścigu, bo to zawsze urozmaica zmagania, ale po tym jak lekko pokropiło i Rebellion zaliczył dzwona łatwo sobie wyobrazić co by się działo. Wyścig choć długi to bardzo emocjonujący. W klasie GTE Pro wygrało Ferrari, trochę niespodziewanie, choć w ogólnej klasyfikacji sezoju i tak triumfuje Porsche jako zespół i konstruktor. GTE Am wpadło na konto Forda, który odchodzi z Le Mans tak jak Corvette i BMW. Co do zwycięstwa w LMP1 nie będę komentował, bo to pokaz Grande Strategia.

Gdy Toyota #7 miała okrążenie przewagi to nagle inżynier zobaczył u siebie komuniakt o przebitej oponie prawej tylniej. Po zjeździe do boksu zmieniono prawy przód i okazało się, że trzeba ponownie zjechać, żeby zmienić właściwe kóło. W ten sposób #7 straciło pozycję lidera na korzyść Toyoty #8 z Alonso na pokładzie. Ewidentnie celowe działanie Toyoty i ustawione zwycięstwo.

Ciekawiej było w LMP2, bo wygrała Alpine, która co chwilę zmieniała się na tej pozycji z G-Drive. Niestety odejście kilku producentów może źle wpłynąć na Le Mans. Dodatkowo likwidowana jest kategoria LMP1, a w jej miejsce wracają drogowe hipercary. Już teraz Aston Martin, Toyota i Koenigsegg potwierdzili swój udział, a ne wykluczone, że dołączy McLaren i Mercedes.

Foto. materiały prasowe zespołów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *